Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Muszą wyburzyć dom przez konflikt z sąsiadką. "Pójdziemy pod most"

109

Pani Agnieszka i jej mąż dowiedzieli się, że muszą wyburzyć swój wymarzony dom. Wszystko zaczęło się od konfliktu sąsiedzkiego, który rozgorzał przez... śnieg spadający z dachu. "Będę musiała mieszkać pod mostem, bo gdzie pójdę? Nie mam oszczędności. Nie mam majątku, całym moim majątkiem jest dom" – mówi w rozmowie z dziennikarzami "Uwagi!" TVN pani Agnieszka.

Muszą wyburzyć dom przez konflikt z sąsiadką. "Pójdziemy pod most"
Konflikt sąsiedzki doprowadził do ogromnego dramatu (Facebook, Getty Images, screenshot)

Kilkanaście lat temu pani Agnieszka i jej mąż kupili działkę ze starym domem, który postanowili rozbudować. W tym celu kobieta wyjechała do pracy za granicę, małżeństwo wzięło też kredyt hipoteczny. – Cały wolny czas, całą naszą młodość, wszystkie nasze oszczędności włożyliśmy w nasz dom, bo to było nasze marzenie, by mieć swój własny kąt – wspomina rozmówczyni "Uwagi!" TVN.

W 2003 roku małżeństwo otrzymało "zielone światło" – projekt architektoniczny przebudowy domu został zaakceptowany i przystąpiono do pracy. Cztery lata później, po tym, jak wybuchł sąsiedzki konflikt, pozwolenie na budowę zostało unieważnione. Małżonkowie starali się walczyć o wymarzony dom na drodze sądowej. Mimo to, po wielu latach walki, pani Agnieszka i jej mąż dowiedzieli się, że muszą wyburzyć budynek. Na tym jednak nie koniec.

Konflikt o śnieg spadający z dachu

Wszystko zaczęło się od konfliktu sąsiedzkiego, a ten rozgorzał przez... śnieg spadający z dachu. – Sąsiadka czepiała się o byle co – czy śnieg do niej spadał, czy nie spadał, to i tak spadał – skarżą się pani Agnieszka i pan Jerzy. Choć – jak twierdzą – chcieli nawet odśnieżać posesję sąsiadki, by załagodzić sytuację, ostatecznie kobieta nie wpuściła ich na swoje podwórko. Spór narastał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Mentzen wyśmiał Morawieckiego. Zapytaliśmy też o tajemniczą kamerkę

Sąsiadka powiadomiła policję, straż miejską, a także nadzór budowlany. Ten ostatni, po dokonaniu pomiarów stwierdził, że okap dachu jest zbyt długi. Wówczas pani Agnieszka i jej mąż skrócili dach i domontowali drabinki śniegowe, dzięki czemu - jak twierdzą - śnieg przestał zsuwać się z dachu. W ocenie sąsiadki nie rozwiązało to jednak problemu.

Choć wcześniej nie było żadnych uwag, a projekt architektoniczny przebudowy domu został zaakceptowany, ku zaskoczeniu małżeństwa - po skargach sąsiadki - okazało się, że ściana, którą zachowano ze starego domu, znajduje się za blisko granicy działki.

Prawo budowalne stanowi, że odległość od domu do granicy działki powinna wynosić co najmniej 3 metry. W pewnych warunkach przepisy dopuszczają też odległość 1,5 metra. W tym wypadku zabrakło 30 centymetrów – informuje "Uwaga" TVN.

Michał Syta, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Puławach, w rozmowie z dziennikarzami programu podkreślił, że "w prawie budowlanym nie ma empatii", są natomiast zapisy prawa, a w tym przypadku okazało się, że "warunek nie został spełniony".

Pan Jerzy przekonuje, że nie zdawał sobie sprawy z tego, iż odległość jest zbyt mała, a projekt przyjęto "bez żadnych zastrzeżeń".

Winnych nie ma. "Mogę tylko ubolewać"

Minęło kilkanaście lat, sprawa się przedawniła. Winnych nie ma. –  Mogę tylko ubolewać w imieniu mojego poprzednika i urzędników, którzy wydawali tego typu decyzje – stwierdził Paweł Maj, prezydent Puław, w rozmowie z dziennikarzami "Uwagi".

Miasto zaproponowało zdesperowanej parze pomoc w postaci mieszkania, ale nie zmienia to faktu, że pani Agnieszka i pan Jerzy znaleźli się w dramatycznym położeniu. Poza tym, że mają wyburzyć dom, w który zainwestowali czas i pieniądze, muszą też zapłacić karę -  ponad 200 tys. zł. Ponadto, według rzeczoznawcy, za samą rozbiórkę domu należy zapłacić 100 tysięcy zł. Małżeństwo otrzymało już zawiadomienie o zajęciu konta przez urząd skarbowy.

Dla mnie życie straciło sens. Myślę o tym, jak to będzie wyglądało, kiedy będziemy burzyć dom. Będę musiała mieszkać pod mostem, bo gdzie pójdę? Nie mam oszczędności. Nie mam majątku, całym moim majątkiem jest dom – żali się "Uwadze" pani Agnieszka.

Okazuje się jednak, że i sąsiadka pary czuje się pokrzywdzona, bo małżonkowie w odwecie zawiadomili nadzór budowalny, by ten sprawdził, czy u sąsiadki nie złamano przepisów budowlanych. A ponieważ wykryto nieprawidłowości, kobieta musiała wykonać dodatkowe roboty budowlane.

Autor: APOL
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Kasia Tusk o WOŚP. "Nie mieści mi się w głowie"
Duże problemy Jerzego Owsiaka. "Chciałbym bardzo przeprosić"
Lekarze przeciwko znachorom. Jest apel do rządu
Groźny wypadek na rondzie w Lublinie. Bus dachował po zderzeniu
Iga Świątek odpada z Australian Open. Przegrała z Madison Keys
"Patrz, spadła". Przerażająca śmierć Polki w Kolumbii
Lewis Hamilton z własną figurką. Tak uczcili kibice jego angaż w Ferrari
Tragiczny wypadek w kopalni. Zmarł jeden z górników
Wzruszająca studniówka w Olkuszu. Ten gest przejdzie do historii
Aryna Sabalenka w finale Australian Open
Niemieckie baterie Patriot będą ochraniać hub logistyczny w Rzeszowie
Polscy badacze mają centrum logistyczne na Arktyce. "70 lat doświadczeń"
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić