Gdy pojawiła się szczepionka na COVID-19 świat oszalał. Nadzieje jednak zgasły razem z odnotowaniem mutacji koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Kraj, który jako pierwszy na świecie ruszył z programem szczepień musi znów wstrzymać oddech.
Czytaj także: Zdjęcia obiegły świat. Niezwykłe znalezisko na Syberii
Mutacja dotknęła przede wszystkim wschodnią i północno-wschodnią część kraju. 15 grudnia zakażonych nowym szczepem było już 6 tysięcy osób. Później kolejne kraje informowały o zakażeniach poza Wielką Brytanią. Problem, jaki stwarza mutacja to fakt, że rozprzestrzenia się jeszcze szybciej niż niezmutowany koronawirus.
Pojawiło się więc pytanie, jak bardzo niebezpieczny jest nowy szczep. Naukowcy póki co uspokajają i utrzymują, że największym niebezpieczeństwem, jakie tworzy mutacja to fakt, że rozprzestrzenia się w zatrważającym tempie.
Nowy typ koronawirusa jest bardziej zaraźliwy niż jego niezmutowana wersja. Naukowcy badają teraz, jak reagują na niego antyciała, a wyniki tych analiz powinny być dostępne za kilka dni lub tygodni - powiedziała ekspertka z ramienia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Maria Van Kerkhove.
Zakażonych nowym szczepem jest coraz więcej. Nie podano jednak dokładnych danych statystycznych. Jak podają lokalne media, w Londynie liczba nowych zakażeń ostatniej doby może sięgać do nawet 60 proc. zakażeń zmutowanym patogenem.
Więcej informacji na temat nowego szczepu koronawirusa, który wykryto w Wielkiej Brytanii, powinno się pojawić w najbliższych dniach. Na razie nie ma dowodów na to, że powoduje on cięższy przebieg choroby - poinformowała Maria Van Kerkhove ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.