Jak wiadomo, Rosjanie planowali w szybki sposób zająć Ukrainę. Myśleli, że uda się to zrobić w trzy dni, maksymalnie trzy tygodnie. Wojna w Ukrainie, określana do niedawna przez Kreml mianem operacji specjalnej, trwa już dwa lata.
Rosjanie myśleli również, że Ukraińcy przywitają ich kwiatami, a nie karabinami. Byli przekonani, że w szczególności mniejszość rosyjska na wschodzie kraju będzie im przychylna. Mocno się jednak zdziwili i rozczarowali. Ukraina nie miała zamiaru poddać się i bez walki przyłączyć do Federacji Rosyjskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Propagandyści nadal przeżywają ten fakt. Podczas transmisji jednego z programów doszło do ostrzejszej wymiany zdań między prowadzącą i zaproszonym gościem.
Konsternacja w rosyjskiej telewizji
Jednym z zaproszonych gości był Oleg Cariow, polityk i biznesmen, popierający ruchy separatystyczne w Ukrainie. W pewnym momencie zaczął wspominać referendum przeprowadzone 10 lat temu na Krymie. Stwierdził, że gdyby je przeprowadzić we Lwowie, większość ludzi poparłaby przyłączenie do Rosji.
Najgorsze jest to, że od tego ruszyliśmy, rozpoczynając operację specjalną. Mieliśmy nadzieję, że tam przyjedziemy, a oni będą z kwiatami. A teraz opowiada Pan o Lwowie i twierdzi, że ktoś tam na nas czeka? - zapytała skonsternowana prezenterka, Olga Skabiejewa.
Pokazujecie jedynie rakiety lecące w stronę Ukrainy i niszczące zasoby energii. Trzeba zwrócić się do ludności. Wiele osób cię słucha - odpowiedział Cariow, zwracając się do prowadzącej.
Skabiejewa stwierdziła, że nie polemizuje z tym, by przemawiać do Ukraińców, ale nie uważa, by ktoś we Lwowie czekał na rosyjską "bratnią pomoc".
Powinniśmy wysyłać pozytywny, a nie negatywny przekaz - stwierdził Cariow. - Mówić, że chcemy ich wyzwolić, tak jak mówi nasz prezydent - dodał były deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy.
Rosyjska prezenterka wyraźnie się rozsierdziła. Powiedziała, że na Ukrainie nie ma przyjaciół, a Rosja chce "wyzwolić" tych ludzi, którzy są przyjaźnie nastawieni do FR. Mówiła również o odepchnięciu NATO od granic Rosji.
Cariow nadal jednak zostawał przy swoim stanowisku. Uważał, że nacisk militarny nie pomoże, jeśli Rosjanom nie uda się trafić do ukraińskich "serc i umysłów". Misja ta jest jednak skazana na porażkę, bowiem przez dwa lata kremlowski reżim pokazał, czego tak naprawdę chce od Ukrainy - pełnej zależności od Rosji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.