Mężczyzna wziął na polowanie trzy psy. Dwa z nich zostawił w samochodzie, a trzeciego, wraz z kuzynem zabrał na łowy. Po powrocie do auta wybiegające z bagażnika zwierzę miało zahaczyć, według relacji postrzelonego, o spust trzymanej przez niego broni i postrzelić go w brzuch.
Mężczyzna zmarł w drodze do szpitala. Krwotok spowodowany raną był na tyle duży, że ekipa karetki nie mogła go powstrzymać. Postrzelony Rosjanin był jednak na tyle przytomny, że przebieg sytuacji zdążył zrelacjonować ratownikom - informuje Newsweek.
Nie wszyscy dają wiarę takiej wersji wydarzeń. Podważa ją m.in. Swietłana Newierowa z miejscowego związku łowieckiego, która twierdzi, że relacja rannego o wypadku to kłamstwo. Jej zdaniem broń, która wystrzeliła, znajdowała się w ręku kuzyna zabitego myśliwego, który mógł postrzelić go przypadkiem. Ten nie chcąc robić problemów krewnemu mógł zmyślić historię.
Równie osobliwa sytuacja wydarzyła się kilka lat temu w USA. W 2015 roku podczas polowania w Północnej Indianie zginął 25-letni Allie Carter. Śmiertelnie postrzelił go pies, który nadepnął łapą na leżącą na ziemi broń. Czworonóg wabił się Trigger (ang. spust).
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.