Polacy wciąż nie otrząsnęli się po tragedii, która rozegrała się późnym wieczorem 1 grudnia. Maksymilian F. postrzelił dwóch transportujących go policjantów. Daniel Łuczyński i Ireneusz Michalak zmarli po trzech dniach walki o życie. Funkcjonariusze z całej Polski - nie tylko policjanci - składają im hołd, a służby mundurowe pogrążone są w żałobie.
Jest to kolejna w ostatnim czasie tragiczna sytuacja, w którą zamieszana jest wrocławska policja. Na początku grudnia głośna zrobiła się sprawa Malwiny F., która zmarła w policyjnym areszcie, a policja nie poinformowała o tym fakcie bliskich. W październiku 2023 r. ujawniono zaś szokujące, ponad 2-letnie nagranie. Widać na nim, jak funkcjonariusze katują 26-letniego mężczyznę z Ukrainy, który następnie zmarł na izbie wytrzeźwień 30 lipca 2021 r.
Czytaj więcej: Wrocław. Szokujące okoliczności śmierci 25-letniego Ukraińca
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To tylko wycinek bardzo niepokojących doniesień. Internautów oburzyła również decyzja dot. nagrody za schwytanie Maksymiliana F. Policja wyznaczyła aż 100 tys. złotych dla osoby, która pomoże w ujęciu mordercy. Miejsce jego przebywania wskazał pracownik zoo, lecz pieniędzy nie ujrzy - zostanie ona rozdzielona pomiędzy funkcjonariuszy. Dlaczego? Według policji była to tylko "pomoc pośrednia".
Wrocławscy policjanci nie gryzą się w język. "Patologii jest całe mnóstwo"
Program "Interwencja" postanowił prześwietlić działania wrocławskiej policji i spytać u źródła, jak wygląda sytuacja w tej komendzie. Wypowiedzi funkcjonariuszy mrożą wręcz krew w żyłach. Wskazują one na całkowity rozkład tej służby.
Patologii jest całe mnóstwo. Można by sypać jak z rękawa. Tak naprawdę na dziś nie ma policji, nie oszukujmy się. Przychodzi ktoś złożyć zawiadomienie, to niech będzie pewny, że nikt z tym nic nie zrobi - z rozbrajającą szczerością przyznaje jeden z policjantów.
Jedzie się na przykład na interwencję, gdzie jest zgłoszone, że gościu biega z nożem i się myśli: to pojedziemy dwie ulice szerzej, żeby przyjechać 10 minut później, bo może się wybiega albo się coś stanie, to już będzie po sprawie. No niestety, ale tak to właśnie wygląda, zwłaszcza, że w patrolu jeżdżą osoby, które mają maksymalnie 3-5 lat służby - to słowa innego funkcjonariusza.
Czy mieszkańcy Krzyków zdają sobie sprawę, że codziennie wyjeżdża, żeby ich pilnować, jeden patrol złożony z dwóch młodzików na te prawie 300 tysięcy mieszkańców? Jeden patrol! Jeden! Dwoje dzieciaków. I tak jest na Starym Mieście, tak jest na Fabrycznej, tak jest na Psim Polu. Nie ma ludzi - grzmi kolejny.
Jak zaś policjanci oceniają to, co stało się 1 grudnia? Nie mają oni wątpliwości, że doszło do rażących zaniedbań.
Moje zdanie jest takie, że gościu nie miał w ogóle kajdanek przy sobie. Broń, którą miał przy sobie, miała prawie 40 centymetrów długości. Gościu miał ją w kaburze pod pachą. W kajdankach z przodu nie jesteś w stanie 40-centymetrowej broni wyciągnąć. [...] On został zatrzymany kilka godzin wcześniej, wiedział, że ma przy sobie ten przedmiot, że jest w stanie w dobrym momencie go użyć, bo deklarował to wcześniej w mediach społecznościowych. I na to się zdecydował, on po prostu wyczekał odpowiedniego momentu [...] Ci policjanci, którzy nie żyją, podpisali sami wyrok - mówi anonimowy policjant.
To tylko wycinek patologicznych zachowań, które mają mieć miejsce we wrocławskiej policji, a zostały przedstawione w materiale "Interwencji". Opowieści policjantów naprawdę szokują - nie tylko dlatego, że tragedii z 1 grudnia dało się uniknąć, ale również przez to, że sami policjanci otwarcie mówią o panującym zepsuciu i patologii.