44-letni Marcin J. to przestępca skazany za czyny pedofilskie. Zdaniem dziennikarzy "Faktu", mężczyzna skrzywdził siedmioro dzieci i przebywał w więzieniu od 2004 roku.
Teraz wyszedł na wolność i... zapadł się pod ziemię. A zgodnie z prawem winien być cały czas pod dozorem policji. "Cyklop" miał się zgłosić na posterunek, ale zniknął.
Mieszkańcy Siemianowic Śląskich mają poważne obawy i żyją w strachu. Ich zdaniem przestępca nie powinien wychodzić zza krat, tylko po odsiedzeniu wyroku trafić do zamkniętego zakładu dla szczególnie groźnych osób. Ale to wcale nie jest takie proste, co wzburzyło lokalną społeczność na Śląsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W mieście dochodzi do samosądów. Przestępca został skopany przez przechodniów, ktoś inny podpalił mu przyczepę na działkach, w której nocował" - czytamy w "Fakcie" kulisy sprawy.
Ludzie są w szoku, kilka osób rozpoznało J. na ulicach miasta, gdzie pojawił się po odsiadce na początku czerwca.
Ludzie nie wierzą, że wyszedł z zakładu karnego zresocjalizowany i są pewni, że skrzywdzi kolejne dziecko.
Zdaniem świadków już kręcił się wokół placu zabaw, na którym bawiły się dzieci. Ludzie się boją, inni reagują agresywnie i pamiętają sprawę sprzed niemal 20 lat.
To wtedy Marcin J. został zatrzymany w Zbąszyniu w Wielkopolsce, gdy skrzywdził dwójkę dzieci w Katowicach i uciekał przez całą Polskę. Była obława, była akcja policji. Jak się okazało, poszkodowanych było aż siedmioro.
Teraz mieszkańcy miasta zgłosili pojawienie się "Cyklopa" organom ścigania i czekają na ich reakcję. Sami założyli grupę na Facebooku i ostrzegają się na niej ws. pedofila.
Ktoś zrobił zdjęcie w mieście, ktoś nagrał film, jak dwóch mężczyzn atakuje go na ulicy i bezlitośnie okłada. Wszyscy chcą, by trafił dla swojego dobra do zakładu w Gostyninie.
"Chodzi po mieście i się śmieje, ale nie będzie mu tak do śmiechu" - powiedziała "Faktowi" jedna z kobiet, które przyglądają się z uwagą powrotowi Marcina J.
Ten miał się zgłosić na policję i tego nie zrobił, więc śledczy prowadzą postępowanie. Ale na razie nie ma szans, by został odizolowany. Sąd wymierzył mu 15 lat kary, swoje odsiedział.