W wieku 53 lat Japończyk postanowił z własnej woli zamieszkać na bezludnej wyspie. Spędził na niej dokładnie 29 lat. O Nagasakim zrobiło się głośno w 2014 roku, kiedy to historię "nagiego pustelnika" udokumentowali pracownicy firmy Docastaway, specjalizującej się w organizowaniu wyjazdów na bezludne tereny.
W 2018 roku Masafumi Nagasaki został "uratowany" z wyspy Sotobanari, po tym jak miejscowy rybak znalazł go leżącego na piasku. Japoński rząd zapewnił mu małe mieszkanie w miejscowości Ishigaki i pieniądze na podstawowe wydatki. Choć pustelnik wrócił do cywilizacji, nie nawiązał zbyt wielu kontaktów.
Nagasaki ma dość skomplikowaną osobowość i jest bardzo bezpośredni. W Japonii nikt nie mógł zrozumieć jego ekscentrycznego stylu bycia – opisuje Alvaro Cerezo, założyciel Docastaway.
Wrócił na bezludną wyspę po czterech latach. Jego reakcja jest hitem
Teraz 87-latek postanowił jeszcze raz wybrać się na swoją ukochaną bezludną wyspę. Cerezo zdołał przekonać władze, by pozwoliły mu zabrać mężczyznę na kilka dni na Sotobanari. Media społecznościowe obiegł film ukazujący całą operację.
Na nagraniu widać, jak pustelnik uśmiecha się od ucha do ucha i wznosi ręce do góry w geście triumfu. Swoim zwyczajem, przybywszy na wyspę, zaczyna się od razu rozbierać. Postanawia także zażyć kąpieli w wodzie. Jego wyjątkowa reakcja szybko stała się hitem sieci.
Dopiero na miejscu zdaliśmy sobie sprawę, że Nagasaki nie jest już tak silny jak w przeszłości. Kiedy spotkałem go po raz pierwszy w 2014 roku, miał 79 lat. Był wtedy bardzo zwinny, energiczny i zdolny do przetrwania na bezludnej wyspie. Teraz jednak ma prawie 87 lat, a ostatnie cztery lata spędził w maleńkim pokoiku – podkreśla Cerezo.
Czytaj także: Najsamotniejszy dom na świecie. Odkryli jego sekret
"Miał okazję pożegnać się ze swoją wyspą"
Pustelnik poprosił opiekunów, by zostali z nim na wyspie na kilka dni. Po pożegnaniu się ze swoim domem postanowił na dobre wrócić do cywilizacji.
Na szczęście Nagasakiemu nie było smutno, że wyjeżdża. Wyglądało na to, iż był usatysfakcjonowany, że miał okazję pożegnać się ze swoją wyspą – podsumował Alvaro Cerezo w rozmowie z "New York Post".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.