Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 14 października w jednym z mieszkań w Chorzowie. Zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego został wezwany do nieprzytomnej 30-latki, będącej w 9. miesiącu ciąży. U kobiety doszło do zatrzymania krążenia.
Niestety, mimo wysiłku zespołu ratunkowego życia matki nie udało się uratować. Noworodek przeżył, ponieważ lekarz błyskawicznie podjął decyzję o wykonaniu cesarskiego cięcia. Dziewczynkę przetransportowano do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Lekarze nadal walczą o jej życie.
Teraz pojawiły się nowe informacje na temat wydarzeń sprzed kilku dni. "Fakt" nieoficjalnie dowiedział się, że feralnego dnia 30-latka brała prysznic i zasłabła, a potem miała zacząć wymiotować. - Ciężarna na chwilę miała się ocknąć, by po chwili przewrócić się i zupełnie stracić przytomność - relacjonuje dziennik. Medycy zjawili się na miejscu już w ciągu kilku minut.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sekcja zwłok 30-latki z Chorzowa
Ze wstępnych ustaleń wynikało, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Pojawiły się przypuszczenia, że kobieta zakrztusiła się lub zadławiła jedzeniem. Szczegółowych informacji na ten temat miała dostarczyć sekcja zwłok, którą wykonano dzisiaj (17 października) w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach.
Prokurator Sabina Kuśmierska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Chorzowie, w rozmowie z "Faktem" poinformowała, że sekcja zwłok "nie wykazała kategorycznej przyczyny zgonu", w związku z czym pobrano wycinki i zlecono dalsze badania histopatologiczne.
Na te wyniki będziemy musieli czekać nawet kilka tygodni. Posiadamy już dokumentację z pogotowia, szpitala, w którym przebywa dziecko zmarłej kobiety oraz z przychodni, w której prowadzona była ciąża pokrzywdzonej. Mogę potwierdzić, że była to końcówka ciąży i kobieta na dniach miała rodzić. Dlaczego doszło do tych tragicznych okoliczności? To musimy wyjaśnić. Mamy pewne przypuszczenia, ale dopóki biegli się nie wypowiedzą, nie możemy ich ujawnić - powiedziała "Faktowi" prok. Kuśmierska.