Feralnego dnia Goran Nikolić i jego żona oraz dwoje dzieci – 13-letnia córka i 18-letni syn – spędzali czas na plaży. Jak informuje portal Blic, w pewnym momencie 42-latek zauważył kątem oka ruch, a sekundę później poczuł koszmarny ból, który później porównywał do zderzenia z pędzącym pociągiem.
Siedział z rodziną na greckiej plaży. Nagle doszło do wypadku
Goran Nikolić relacjonował w rozmowie z Bilc, że wylądowali na nim jeden z paralotniarzy i jego instruktor. 42-latek i jego bliscy zdawali sobie sprawę, że nieopodal znajduje się lądowisko, jednak nawet przez myśl im nie przeszło, aby mogło dojść do podobnego wypadku.
Nagle kątem oka dostrzegłem po lewej stronie cień. (...) Zacząłem się zastanawiać, czy iść popływać. Kiedy się odwróciłem, było już za późno, poczułem, jakby potrącił mnie szybko jadący pociąg – relacjonował Goran Nikolić w rozmowie z Bilc
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Dramat w Egipcie. Nie żyją co najmniej 23 osoby
42-latek stracił przytomność. Gdy już ją odzyskał, nie zdawał sobie sprawy, co się właśnie wydarzyło. Odczuwał jednak dotkliwy ból, z ran spływała mu krew, czuł również dezorientację. Szybko okazało się, że doznał bardzo poważnych obrażeń.
Na rękach i nogach miałem zadrapania. Mój nos został dotkliwie złamany, czułem silny ból głowy. Nadal go odczuwam – opowiadał Goran Nikolić portalowi "Bilc".
Goran Nikolić najbardziej martwił się jednak nie o siebie, a żonę i dzieci. - Żona również została ranna, otrzymała cios w kość policzkową. Zaczęła płakać i krzyczeć. Gdy już doszedłem do siebie, ujrzałem, że zewsząd lała się krew- powiedział.
Przeczytaj także: Dramat w Egipcie. Balonem lecieli m.in. Polacy
Instruktor, który wybrał feralne miejsce lądowania, wielokrotnie przepraszał 42-latka. Zamiast karetki na plażę wezwano taksówkę, a Goran Nikolić myślał na tyle trzeźwo, by poprosić bliskich o rejestrowanie całej sytuacji na nagraniach, chciał także, aby o wszystkim zawiadomiono policję.
Od jednego z lekarzy Goran Nikolić dowiedział się, że wezwany na miejsce policjant postąpił nieprofesjonalnie. Wysłał on 42-latka do szpitala i uspokajał, podczas gdy Serb powinien był czekać na plaży na karetkę i nalegać, aby ratownicy wezwali na miejsce stróży prawa. Wtedy paralotniarz zostałby aresztowany, mógłby również dochodzić swoich praw przed sądem. Z kolei plażowicze poinformowali go, że podobne wypadki zdarzają się kilkakrotnie w ciągu roku.
Przeczytaj także: Sylwia Gaczorek miała wypadek. Wracała z wesela Andziaks
Goran Nikolić pozostaje w kontakcie z greckim prawnikiem. Zamierza złożyć zawiadomienie w sprawie właściciela restauracji, od którego wynajął leżak, gdzie później wylądował paralotniarz. Chce także pozwać do sądu firmę, w ramach której odbywał lot, oraz instruktora. Uważa, że turyści na pewno nie mieli prawa na lądowanie na plaży, wśród odpoczywających ludzi.