Premier Czech Petr Fiala podkreślił, że "najgorsza sytuacja związana z powodzią jeszcze nie minęła" oraz dodał, że poziom niektórych rzek nie osiągnął jeszcze stanu kulminacyjnego, co oznacza, że mieszkańcy będą musieli nadal mierzyć się z trudnymi warunkami.
Na terenach powodziowych dochodzi do zniszczeń spowodowanych naporem wody, w tym do rozpadu domów. Potwierdziła to starostka Jesionika, Zdeńka Blisztanova. Miasto jest niemal całkowicie odcięte od świata, a zalane drogi uniemożliwiają przejazd pojazdów strażackich i ratunkowych. Do rejonu wysłano wojskowy śmigłowiec Black Hawks, aby ewakuować ludzi i dostarczyć zaopatrzenie.
Premier zaapelował do mieszkańców zagrożonych miejscowości o przestrzeganie instrukcji władz miejskich i służb ratunkowych. Podkreślił, że podejmowane środki zapobiegawcze są sensowne i niebezużyteczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemal 11 tys. osób ewakuowanych w Czechach
To jest coś, co staje się niebezpieczne, nie tylko dla nich, ale także dla tych, którzy próbują ich ratować – dodał, odnosząc się do sytuacji, w której obywatele nie stosują się do wezwań do ewakuacji.
Ministrowie zasiadający w centralnym sztabie kryzysowym również zwracali uwagę na odmowy ewakuacji. Przypomnieli, że taka odmowa może skutkować nałożeniem kary, a także wymuszeniem ewakuacji przez policjantów lub ratowników.
W całych Czechach ewakuowano już ponad 10,5 tysiąca mieszkańców zagrożonych terenów. W samym tylko Czeskim Cieszynie w niedzielę nad ranem swoje domy musiało opuścić kilka tysięcy osób.
Powodzie w znacznym stopniu utrudniają przejazdy z Polski do Czech. Nieprzejezdna jest autostrada D1 prowadząca do Ostrawy. Jadąc od północy, po czeskiej stronie można dojechać jedynie do zjazdu na Bogumin. Dalej droga jest zamknięta. Nieprzejezdne są również drogi w Karkonoszach
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.