Mieszkaniec RPA jest nieoficjalnie najstarszym człowiekiem na świecie. Fredie Blom ma 116 lat, ale jego wiek nie został jeszcze zweryfikowany, przez co na razie nie został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa. W kontekście pandemii koronawirusa staruszek wspomina czasy swojego dzieciństwa, kiedy świat opanował wirus grypy zwanej potocznie hiszpanką.
Straciłem jedną z sióstr. Zmarła w 1918 roku, niedługo po pojawieniu się choroby. Ludzie nie mieli strzykawek, cięli nas brzytwami, żeby wprowadzić lekarstwa do krwi - powiedział Fredie Blom.
Najstarszy człowiek na świecie nie boi się koronawirusa
116-latek postanowił sobie, że nie będzie tracił nerwów z powodu kolejnej epidemii. Koronawirus wydaje się znacznie mniej przerażający z perspektywy człowieka, który przetrwał pandemię hiszpanki. Tylko jeden z nowych przepisów bezpieczeństwa daje się Frediemu Blomowi bardzo we znaki.
Staruszek ma tylko jedną prośbę na swoje urodziny. W ramach walki z epidemią koronawirusa rząd RPA zakazał sprzedaży papierosów, uznając palaczy za jedną z grup wysokiego ryzyka. Fredie Blom nie kryje niechęci do nowego zakazu.
Po prostu dajcie mi papierosy. Co więcej możecie mi dać? - zapytał retorycznie.
Sekret długowieczności? Staruszek wskazuje na Boga. 116-latek nie robi nic, by wydłużyć swoje życie. Uważa, że jego długowieczność jest oznaką łaski boskiej. Blom spędził większość swojego życia pracując na farmach w Kapsztadzie, tam też prawie 50 lat temu poznał swoją żonę Jeanette. Razem z nią wychowywał jej dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa - informuje portal AfricaNews.
Zobacz też: Trudna sytuacja kopalń. I nie chodzi tylko o koronawirusa
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.