Kobieta mieszkająca na wyspie Rodos prawdopodobnie jest odbiorczynią najwyższego mandatu za parkowanie w historii. Gdy Greczynka pewnego czerwcowego dnia zajrzała do skrzynki na listy i zobaczyła kwotę widniejącą na dokumencie, prawie zemdlała - wskazuje portal "Rodiaki".
Niewyobrażalna kwota na mandacie
Jak podają lokalne gazety, w pierwszej chwili Rodyjka pomyślała, że służby wzywają ją do zapłacenia 6 648 euro (około 31,5 tys. zł). To oczywiście wysoka kwota, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że minimalne wynagrodzenie w Grecji wynosi około 713 euro.
Rzeczywistość była jednak jeszcze bardziej przytłaczająca. Kobieta przetarła oczy i z ogromnym szokiem stwierdziła, że tak naprawdę żądana od niej suma jest sześciocyfrowa. Na mandacie widniała kwota dokładnie 6 648 444 euro, czyli ponad 31,5 mln zł.
Płatność kartą, czy gotówką?
Po jakimś czasie kobieta ochłonęła i postanowiła wybrać się do pobliskiego urzędu, by uregulować należność. Zachowując resztki poczucia humoru mimo niesprzyjających okoliczności, zapytała obsługującego ją pracownika, czy wielomilionową grzywnę może opłacić w... gotówce.
Urzędnik spojrzał na przyniesiony przez petentkę kwitek i sam zdębiał. Po chwili stwierdził, że liczba podana na mandacie z pewnością jest efektem urzędniczej pomyłki.
Wkrótce sprawa została wyjaśniona i ostatecznie Greczynka uiściła opłatę za standardowy mandat, przewidziany przez greckie prawo drogowe. Nadal nie wiadomo, jak mogło dojść do tak poważnego błędu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.