W Ojmiakonie leżącym w Jakucji obowiązują najsurowsze zasady, jeśli chodzi o odwoływanie zajęć szkolnych ze względu na warunki pogodowe. W zamieszkałej przez 500 osób wiosce starsi uczniowie mogą nie przyjść na lekcje, dopiero gdy termometry pokażą… -55 st. C. Młodsi, w wieku od 7 do 11 lat, są zwolnieni z zajęć, kiedy temperatura osiągnie -53 st. C.
Czytaj także: Arktyczny mróz w Polsce. Nawet -30 st. C!
Lekcje odwołane, by uczniowie... nie zamarzli
Tak się też stało. Władze wioski przeraziły się, gdy termometr za oknem lokalnej biblioteki pokazał kilka dni temu -60 st. C. Dopiero wtedy zdecydowano o odwołaniu lekcji w gimnazjum im. Nikołaja Kriwoszapkina.
107 uczniów przez dwa dni mogło nie przyjść do szkoły, która mieści się w starym, drewnianym budynku z 1932 roku. Lekcje w takim przypadku są prowadzone za pośrednictwem aplikacji Zoom. Lekcje prawdopodobnie zostaną wkrótce przywrócone, gdyż według prognoz w najbliższych dniach temperatura ma wzrosnąć do powyżej -40 st. C.
Czytaj także: Lawina śnieżna porwała narciarzy. Są ofiary
Zamarza nawet gorąca woda
Przy tak niskiej temperaturze natychmiastowo zamarza nawet gorąca woda. Dwie uczennice ostatniej klasy gimnazjum w Ojmiakonie zdecydowały się wyjść na zewnątrz w największy mróz, by dokonać ciekawego eksperymentu.
Dziewczyny zrobiły "fajerwerki" z gorącej wody. Za pomocą butelki wystrzeliły płyn w powietrze, co dało niesamowity efekt zatrzymujących się w powietrzu strumieni, w które błyskawicznie zamarzły. Do sieci trafiło nagranie z niezwykłego doświadczenia.