Nie milkną echa skandalu, który wydarzył się na Akropolu w Atenach. Na terenie mniejszej świątyni Erechtejon zarejestrowano scenę stosunku seksualnego mężczyzn. Wideo trafiło do homoseksualnego filmu pornograficznego pt. "Xeparthenon". Sprawa wywołała ogromny niesmak wśród wielu osób. Warto podkreślić, że kompleks starożytnych budynków jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Greckie władze odniosły się do incydentu. Nie trzeba było czekać na ich stanowczą reakcję. Ateński Akropol odgrywa ogromną rolę w kulturze Greków. 21 czerwca odbyło się posiedzenie Centralnej Rady Archeologicznej, podczas którego podjęto decyzję o instalacji nowego systemu bezpieczeństwa na Akropolu.
To był sprośny, strasznie sprośny czyn. Stanowił najbardziej haniebny afront dla świętości tego miejsca - stwierdził główny strażnik Akropolu, Ioannis Mavrikopoulos.
Na wdrożenie życie zapowiedzianych zmian nie trzeba było długo czekać. Grecy poinformowali o zainstalowaniu na Akropolu ponad 150 zaawansowanych technologicznie kamer do monitorowania w czasie rzeczywistym. Obrazy będą całodobowo sprawdzane przez wykwalifikowanych pracowników. Nowe środki nazwano niezbędnym krokiem, aby zapobiec podobnym działaniom w miejscu historycznym.
Gorsząca scena ujrzała światło dzienne w grudniu ubiegłego roku. Śledztwo w tej sprawie wszczęło nawet greckie ministerstwo kultury. Autorzy filmu zdecydowali się pozostać anonimowi. Wydali jednak oświadczenie, w którym odnieśli się do całej sytuacji.
Niektórzy z nas są poddawani przemocy fizycznej i słownej za nasze wybory i wyrażanie seksualności… będziemy przeżywać naszą miłość i seksualność tak, jak chcemy i będziemy publicznie bronić istnienia, ale także współistnienia, wszystkich seksualności, które nie naruszają samousposobienia naszych ciał - napisali autorzy filmu w oświadczeniu.
Czytaj też: Major Krot nie żyje. Rosjanie potwierdzili
