Do napadu doszło we wrześniu 2019 r. Czterej mężczyźni włamali się do kantoru przy ul. Dąbrowszczaków. Używając podrobionych kluczy i dezaktywując kod do urządzeń alarmowych oraz sejfu ukradli z kantoru 2,2 mln zł oraz po kilkadziesiąt tysięcy euro, funtów i norweskich koron.
Trzech z nich zatrzymano w maju ubiegłego roku. Miesiąc później wpadł ostatni członek szajki.
Akta sprawy dopiero wpłynęły do sądu, to bardzo świeża sprawa. Kiedy wylosowany zostanie sędzia-sprawozdawca i zapozna się z aktami, w pierwszej kolejności podjęta zostanie decyzja czy w postępowaniu sądowym, w dalszym ciągu jest konieczność stosowania aresztowania tymczasowego wobec trzech oskarżonych, którzy są zatrzymani od ubiegłego roku - mówi o2 Olgierd Dąbrowski-Żegalski.
Wśród oskarżonych, jak już zaznaczyliśmy, jest były funkcjonariusz policji. To Piotr K., który w chwili napadu był już poza policją, choć dotarł w niej do rangi zastępcy naczelnika jednego z wydziałów Komendy Miejskiej w Olsztynie. Został z niej wydalony za brak nadzoru: podlegli mu policjanci mieli wymuszać przemocą zeznania wobec zatrzymanych.
Co ciekawe, wśród zatrzymanych w ub. roku sprawców jest dwóch braci. Według naszych ustaleń to właśnie brat Piotra K. miał w prokuraturze złożyć zeznania, obciążające pozostałych członków włamania.
Oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności - mówi o2 rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Krzysztof Stodolny. I dodaje, że ze zrabowanych 2,2 mln udało się odzywać 390 tys. zł.
Pikanterii dodaje sprawie fakt, że obrabowany kantor mieścił się przy tej samej ulicy, co Komenda Wojewódzka Policji w Olsztynie.