Padły strzały. Po tym, jak rabusie rozbili witrynę, gdzie swoje wyroby wystawiają słynni jubilerzy, i ukradli znajdującą się tam biżuterię, ruszył za nimi policyjny pościg. Funkcjonariusze użyli paralizatora i broni palnej w odpowiedzi na strzały gangsterów. Szacuje się, że łupem padły drogocenne przedmioty o wartości ok. 5 mln euro.
Goście przebywający w hotelu wpadli w panikę po tym, jak usłyszeli huk spowodowany wystrzałami. Myśleli, że to atak terrorystyczny - donosi Metro.
Udało się dopaść złodziei. Policja zatrzymała jednak tylko trzech z nich. Pozostałych dwóch uciekło razem z całym łupem. Świadkowie twierdzą, że jeden z nich, który najprawdopodobniej "stał na czatach", wsiadł na skuter i ruszył pod prąd ulicą Chambon. Potrącił kobietę, która z lekkimi obrażeniami trafiła do szpitala.
Drugi z uciekinierów odjechał samochodem. Świadkowie donoszą, że po strzelaninie wsiadł do renault megane i uciekł. Policja nadal poszukuje przestępców. Podczas przesłuchania aresztowanych na placu Vedome okazało się, że są oni dobrze znani służbom. Mężczyźni w wieku około 20 lat byli wielokrotnie notowani za kradzieże i włamania.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.