Jak informuje Polska Agencja Prasowa, Antonio Tajani, wicepremier i szef włoskiego MSZ, w czwartek zaapelował o zachowanie "stalowych nerwów" w związku z napięciami między prezydentem USA Donaldem Trumpem a przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Trump określił Zełenskiego jako "dyktatora bez wyborów". Wezwał też ukraińskiego przywódcę do szybkiego działania, ostrzegając, że w przeciwnym razie "nie będzie miał kraju". Zarzucił mu również, że jako prezydent Ukrainy wykonał "okropną robotę" i wciągnął USA w "wojnę z Rosją, której nie mógł wygrać".
Tajani, komentując te słowa na antenie Radia 24, zauważył, że "słowa nowej administracji USA są zawsze mocne" i przyznał, że istnieje "pewna rysa" w relacjach między Trumpem a Zełenskim. Podkreślił jednak, że w interesie wszystkich jest uspokojenie sytuacji i osiągnięcie pokoju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wsparcie dla Zełenskiego
Włoski minister przypomniał, że Zełenski "został wybrany i zawsze cieszył się poparciem Amerykanów, a teraz ma także poparcie administracji Trumpa".- Ja pamiętam, że to poprzednia administracja Trumpa zorganizowała przyjazd Zełenskiego do (instytucji) Unii Europejskiej poprzez ambasadę w Brukseli — wskazywał Tajani.
Tajani przyznał, że nie zna dokładnych powodów, dla których Trump użył tak mocnych słów i może jedynie spekulować, że mogło to być związane z reakcją Zełenskiego na spotkanie USA-Rosja w Arabii Saudyjskiej.
We wtorek 18 lutego delegacje Rosji i Stanów Zjednoczonych spotkały się w Rijadzie. Było to pierwsze spotkanie obu krajów od początku pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. "Nie uznajemy wyniku tych rozmów, bo jakiekolwiek ustalenia muszą zostać wypracowane z naszym aktywnym udziałem" - podkreślił Zełenski, komentując spotkanie.