Libański wydawca i dokumentalista Lokman Slim otwarcie krytykował Hezbollah - szyicką grupę bojową, bardzo wpływową w libańskim parlamencie. Jak twierdzi jego siostra, mężczyzna od dłuższego czasu bał się o swoje życie. Jak miało się okazać – niebezpodstawnie.
W czwartek o świcie siostra Slima, Rasha al-Ameer, opublikowała w sieci niepokojące posty. Informowała, że straciła kontakt z bratem, a jego telefon nie odpowiada. Prosiła o jakiekolwiek informacje na temat Slima.
Mój brat Lokman Slim opuścił Niha 6 godzin temu, wyruszył do Bejrutu i jeszcze nie dotarł – brzmiał post al-Ameer.
Przepowiedział swoją śmierć
Kilka godzin później policja znalazła ciało Lokmana Slima w jego samochodzie. Mężczyzna miał dwukrotnie przestrzeloną czaszkę. Przyjaciele początkowo zakładali, że został porwany. Byli zaniepokojeni groźbami po jego niedawnym wystąpieniu telewizyjnym, w którym skrytykował sytuację polityczną w Libanie i wezwał do utworzenia nowego rządu.
Pełniący obowiązki premiera Libanu, Saad Hariri, potępił zabójstwo Slima. Minister Spraw Wewnętrznych Mohammed Fahmi nazwał je „przerażającym”. Bassem Sabeh, były prawodawca, powiedział Arab News, że zabójstwo było „bezpośrednią wiadomością dla wszystkich aktywistów, pisarzy i polityków ze społeczności szyickiej, którzy wyrażają swoje idee wykraczające poza orbitą polityczną Hezbollahu”.
Slim został opisany w libańskich mediach jako „najbardziej prominentny i zaciekły” przeciwnik Hezbollahu. Czyniło go to "podatnym na oskarżenia i groźby ze strony partii i jej zwolenników”. Policja jeszcze nie zatrzymała nikogo w sprawie zabójstwa dziennikarza.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.