Jak podaje "New York Post", strzelanina miała miejsce w piątek 16 października w godzinach porannych. Na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna, który opowiedział dyspozytorowi, jak właśnie postrzelił nastolatka.
Nie żyje nastolatek z Teksasu. Co się stało?
Mężczyzna, który wykonał telefon, oznajmił, że przyjechał odwiedzić znajomą. Kiedy znalazł się na jej osiedlu, podeszło do niego dwóch nastolatków. Obaj trzymali karabiny AR-15. Ponieważ poczuł się zagrożony, wyciągnął własną broń i oddał strzał do jednego z chłopców.
Przeczytaj także: Konin. Policjant śmiertelnie postrzelił 21-latka. Wrócił do pracy
Kiedy ratownicy przybyli na miejsce, zastali drugiego nastolatka, udzielającemu rannemu rówieśnikowi pierwszej pomocy. Jednak mimo wysiłków chłopca oraz pracowników pogotowia, strzał okazał się śmiertelny.
Przeczytaj także: Leśniczy zastrzelił żonę. Kobieta miała romans z proboszczem
W trakcie dochodzenia okazało się, że żaden z karabinów nie był prawdziwy, jednak zabawki do złudzenia przypominały prawdziwą broń. Policjanci potwierdzili, że drugi z nastolatków niechętnie odpowiadał na pytania i musieli włożyć wiele wysiłku, aby skłonić go do współpracy.
Policja zatrzymała mężczyznę, który zastrzelił chłopca. Na razie jednak odmówili podania do wiadomości publicznej swoich danych, a także informacji o tym, jak odniósł się do zarzutów, jakie zostały mu przedstawione.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.