Urokliwy z pozoru budynek komisariatu stoi w Konstancinie-Jeziorna od blisko 80 lat. Początkowo był kwaterą NKWD i Urzędu Bezpieczeństwa, z czasem stał się siedzibą policji. Obecnie stoi pusty. Nie bez powodu. Zaglądają tam jedynie "łowcy duchów" i zwolennicy mocnych wrażeń.
"Nawiedzony" komisariat w Konstancinie
To, co miało dziać się w konstancińskim komisariacie, ciężko wyjaśnić w sposób racjonalny. Zaczęło się już 20 lat temu, kiedy obiekt służył jeszcze policji. Funkcjonariusze opowiadali, że często słyszeli złowieszcze głosy, dziwne dźwięki i kroki dochodzące z pierwszego piętra budynku.
Zatrważające stąpanie i skrzypienie drewnianej podłogi szłyszalne było podobno przede wszystkim nad pomieszczeniem dyżurki oraz na schodach. W końcu doszło do tego, że przestraszeni policjanci odmawiali sprawowania nocnych dyżurów.
Na samych dźwiękach się nie skończyło. Jeden z funkcjonariuszy z 30-letnim stażem, pełniący służbę pewnej grudniowej nocy, ujrzał… zjawę. Miał to być mężczyzna w mundurze i wysokich, oficerskich butach, który przechadzał się po korytarzu, a następnie "rozpłynął się w powietrzu" – tak przynajmniej wynikało z relacji policjanta.
Przerażony mundurowy od razu wezwał na miejsce współpracowników. W budynku nie znaleziono jednak śladów obecności żadnej „nieproszonej” osoby, a na śniegu wokół posesji nie było żadnych świeżych śladów butów.
Czytaj także: Wybudziła się ze snu zimowego. Po latach w cyrku niedźwiedzica cieszy się wolnością w Alpach
Medium wkracza do akcji
Sprawą zainteresowała się m.in. popularna medium Alicja Ziętek. "Rozmawiająca z duchami" kobieta przed paroma laty odwiedziła opuszczony już wtedy komisariat wraz z ekipą TVN Warszawa.
Medium miała rzekomo nawiązać kontakt z obecnym w budynku duchem, który według niej był 40-letnim mężczyzna w oficerskim płaszczu. Ziętek wywnioskowała, że zjawa za życia mogła być funkcjonariuszem NKWD lub UB, który za popełnione grzechy nie można zaznać spokoju i wydostać się z tego świata.
Niektórzy twierdzą, że w oknach komisariatu do dziś dostrzegają dziwne i niewytłumaczalne cienie, a w pobliżu słychać głosy. Budynek został sprzedany prywatnej osobie w 2014 roku, po dziewięciu próbach "pozbycia się" go przez gminę. Dzisiaj stanowi swoistą atrakcję turystyczną dla żądnych wrażeń osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.