Lokalna policja potwierdziła w środę wieczorem, że zaginiona kobieta to 33-letnia Naya Rivera, która grała w popularnym amerykańskim serialu "Glee" od 2009 do 2015 roku.
Aktorka wynajęła w środę po południu niewielką łódkę na jeziorze w Kalifornii. Nad wodę udała się ze swoim czteroletnim synem. Trzy godziny później znaleziono łódkę z dzieckiem pozostawionym bez opieki.
Policja znalazła także kamizelkę ratunkową należącą do kobiety oraz jej samochód zaparkowany w pobliżu jeziora. Chłopiec powiedział policji, że pływał z matką, po czym wrócił do łodzi, a mama nie.
Od wczorajszego popołudnia trwają poszukiwania. Władze poinformowały, że kobieta "prawdopodobnie utonęła" i rozpoczęto poszukiwania w celu zlokalizowania jej ciała. Na miejsce zdarzenia została wysłana ekipa poszukiwawcza i ratownicza oraz helikopter z dronem.
Kilka dni wcześniej aktorka zamieściła w mediach społecznościowych zdjęcie z synem. "Tylko my dwoje" - skomentowała na Instagramie.
To już kolejna wstrząsająca tragedia wśród gwiazd popularnego serialu "Glee". W lipcu 2013 roku zmarł Cory Monteith wcielający się w główną postać serialu. Aktor został znaleziony martwy w pokoju hotelowym w wyniku przedawkowania heroiny. W 2018 roku inny aktor Mark Salling popełnił samobójstwo, po tym jak na jego komputerze znaleziono dziecięcą pornografię.