W Nidzicy doszło do tragicznego w skutkach wypadku paralotniarza. 63-letni mężczyzna pilotował maszynę, gdy nagle z niewyjaśnionych przyczyn runął wprost w pole. Sprawę bada teraz prokuratura.
Jak podaje PAP, paralotnia była pilotowana przez mężczyznę, który ma już za sobą wiele godzin praktyki. Jacek Tarwacki naczelnik policji w Nidzicy powiedział, że pilot nie miał trudnych warunków podczas lotu. Miał dobrą pogodę, a w dodatku w miejscu, nad którym leciał, nie było nic, o co mógłby zahaczyć.
Przeczytaj także: Dramat na ogródkach działkowych. Mieszkaniec Gniezna nie przeżył
Zahaczenie o drzewo czy choćby o słup energetyczny mogłoby wyjaśnić, dlaczego doszło do tragedii. Pole, na którym rozbił się paralotniarz, było jednak zupełnie puste.
Mężczyzna zmarł na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń. Interwencja policji i innych służb, które przyjechały na miejsce, trwała kilka godzin.
Przeczytaj także: Koszmar na drodze w Pyrzycach. Kierowcę aż wyrzuciło z auta
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.