Rosyjska Duma przyjęła niedawno ustawę o odpowiedzialności karnej za rozpowszechnianie "nieprawdziwych informacji" o działaniach sił zbrojnych Rosji. To dokument mający na celu uciszyć opozycjonistów i tę część rosyjskiego społeczeństwo, która sprzeciwia się wojnie w Ukrainie.
Osobom, które będą mówiły prawdę, o krwawym konflikcie wywołanym przez Putina, grozi wysoka grzywna (nawet 5 mln rubli, czyli 190 tys. zł.) lub pozbawienie wolności na od 3 do 15 lat. W mediach na całym świecie nie milkną głosy na temat rosyjskiej propagandy i jej skutków.
Czytaj także: Cios w Rosję Putina. Nie żyje Władimir Żoga
Głos w sprawie drastycznych przepisów i sytuacji wśród rosyjskich rodzin zabrała Emily Sherwin, rosyjska korespondentka stacji DW News. - Nowe przepisy wprowadzone przez rosyjski parlament są bardzo drastyczne - mówi dziennikarka.
Przepisy mówią o tym, że każde słowa krytyki są uciszane, a strach, który istniał również przed wojną w rosyjskim społeczeństwie został wzmocniony.
Przypomnijmy, że w rosyjskich mediach nie mówi się o wojnie w Ukrainie. Propagandowe stacje telewizyjne i portale nazywają ataki za wschodnią granicą z Polską "wojskową operacją" lub "operacją specjalną", a wszelkie doniesienia na temat konfliktu wywołanego przez Putina są zatajane i gaszone.
Ktokolwiek publikuje posty na temat wojny w mediach społecznościowych, na Facebooku na Instagramie podlega drastycznym karom. Doskonale to widzimy - mówi Sherwin.
Rozłam w rosyjskich rodzinach. To zrobiła z nimi propaganda
Jak dodaje dziennikarka, rozmawia ze swoimi przyjaciółmi i znajomymi z Rosji. Sytuacja w ich rodzinach jest bardzo napięta, co spowodowała właśnie propaganda. Osoby starsze zaślepione są komunikatami dyktowanymi przez rosyjskie media, z kolei młodzi, którzy korzystają z mediów społecznościowych, są zdecydowanie bardziej świadomi problemu i wojny w Ukrainie.
Wielu moich znajomych mówi mi, że nie może normalnie rozmawiać ze swoimi rodzicami na ten temat, ponieważ jest między nimi wielki podział pokoleniowy dotyczący konsumpcji mediów. Młodzi korzystają z mediów internetowych, starsi oglądają rządową telewizję - słyszymy w wywiadzie.
Rodzice, którzy są wrogo nastawieni do "Zachodu" mówią swoim dzieciom "nie bądź zdrajcą", jak wyznaje korespondentka. - To bardzo przykre - dodaje.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.