Akcja rozdawania laptopów czwartoklasistom, jaką pod koniec kadencji PiS rozpoczęło Ministerstwo Cyfryzacji, miała zwiększyć kompetencje uczniów w poruszaniu się w cyfrowym świecie.
Zamiast tego rodzice w internecie przerzucają się pomysłami na to, jak sprzedać za darmo pozyskany sprzęt i w tym celu pozbyć się godła umieszczonego obok klawiatury.
Okazuje się, że wiele rodzin potraktowało "komputerową darowiznę" jako kompletnie zbędne udogodnienie. Zdarza się, że zamiast pomocy naukowych, rządowy komputer służy wyłącznie do gier i zabawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pisze o tym portal edziecko.pl. I przytacza cytat jednego z rodziców:
Syn zaraz zalogował się na nim do Minecrafta i innych gier, w które wcześniej pozwalaliśmy mu grać na naszym komputerze. Uniezależnił się od domowego sprzętu i przeciąga strunę z graniem. W pierwszych dniach machnęliśmy ręką, niech się nacieszy. Ale czas mija i w domu wybucha coraz więcej awantur o gry - czytamy.
Czytaj także: Laptopy od rządu lądują w lombardach? "Nie mam pewności"
W sieci pojawiają się także błagalne ogłoszenia z prośbą o wypożyczenie laptopów gdy szkoła poprosi o okazanie sprzętu, a ten już został sprzedany.
Jednak najwięcej emocji wśród rodziców wzbudza orzełek na obudowie.
Teraz jednak laptop leży i zbiera kurz. W tym roku wybieramy się aż na cztery komunie, w tym dwie to komunie naszych chrześniaków. Mąż zaczął przebąkiwać coś o tym, że może dać jednemu z dzieci ten rządowy laptop. Gdyby nie wygrawerowany orzełek, pewnie byśmy tak zrobili - mówią rodzice czwartoklasisty cytowani przez portal.
Pojawiają się też pomysły na to, jak usunąć kłopotliwego orzełka. Rodzice udostępniają je sobie w sieci.