Stany Zjednoczone wybierają nowego prezydenta. Bój o Biały Dom toczą Donald Trump i Kamala Harris.
Jak donosi amerykański serwis "The Daily Beast", John Rodgers, porucznik pracujący w biurze szeryfa hrabstwa Clark w stanie Ohio, oświadczył, że nie będzie chronił osób, które głosują na Partię Demokratyczną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przepraszam. Jeśli popierasz Partię Demokratyczną, nie pomogę ci - napisał w mediach społecznościowych. - Problem polega na tym, że wiem, kto z was popiera Partię Demokratyczną, i nie pomogę wam przetrwać końca dni - dodał.
W dalszej części wpisu Rogers stwierdził, że osoby potrzebujące pomocy będą musiały przedstawić dowód, że głosowały na popieranego przez niego kandydata.
Czytaj więcej: Ameryka wstrzymuje oddech. Najnowszy sondaż CNN
Te komentarze są wysoce niestosowane. W żaden sposób nie odzwierciedlają sposobu świadczenia usług przez biuro szeryfa hrabstwa Clark. Społeczność ma prawo być rozgniewana działaniami porucznika. Zarówno on, jak i całe biuro, będzie musiało pracować jeszcze ciężej, by odbudować zaufanie - cytuje "Daily Beast" szefów Rodgersa.
Porucznik, który wywołał skandal, ma otrzymać pisemną naganę, ale pozostanie w służbie. Twierdził, że jego wypowiedź była skutkiem ubocznym przepisanych środków nasennych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.