Pozornie proste zlecenie zamieniło się w prawdziwy dramat dla robotników zajmujących się wykończeniówką. Przyjmując ofertę na wymalowanie dachu na jednej z posesji w Trzebowniskach na Podkarpaciu nie mogli spodziewać się tego, co ich spotkało.
Właścicielką terenu na którym znajdował się dom okazała się starsza pani ze strony której pracownikom budowlanym nic nie groziło. Problemy zaczęły się wraz z końcem pracy gdy na posesję przyjechał jej nietrzeźwy syn.
Czytaj także: Szaleniec groził bronią w pociągu
Ponieważ prace zlecał im drugi z potomków właścicielki, robotnicy nagłym pojawieniem się obcego mężczyźni byli nieco skonsternowani. Szczególnie, że kompletnie pijany mężczyzna usłyszał stawkę jaką za wymalowanie domu na dachu jego matki zażyczyli sobie robotnicy, wpadł w szał i zażądał obniżenia kosztów przez robotników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracownicy nie przystali na jego warunki, a wtedy syn właścicielki malowanego domu nie wytrzymał. Jak relacjonuje asp. sztab. Magdalena Żuk, rzeczniczka rzeszowskiej policji na łamach portalu rzeszow-news.pl:
Kiedy pracownik odmówił, mężczyzna sięgnął za pas i wycelował w stronę rozmówcy przedmiot przypominający broń. Pracownik nie stracił zimnej krwi, szybko obezwładnił agresora. Na pomoc przybiegli jeszcze koledzy pracownika - opowiada.
Okazało się, że był to jedynie przedmiot przypominający broń palną, ale już po wytrzeźwieniu syn właścicielki usłyszał dwa zarzuty. Jak informuje lokalny portal 49-latek dobrowolnie poddał się karze. O jej wysokości zdecyduje teraz Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.