Zanieczyszczona woda w Zalewie Zemborzyckim to wieloletnia zmora mieszkańców Lublina. Zbiornik odrzuca kolorem i zapachem, a w ostatnim czasie na powierzchnię wypływają tysiące małż, które wyławiają wydelegowani do tego żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, strażacy i pracownicy Wód Polskich.
Martwe ryby i małże zaczęły wypływać na powierzchnię pod koniec lipca, jak zaznaczył Grzegorz Uliński z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie. - Pod koniec lipca zaczęliśmy obserwować martwe ryby, potem małże. To pierwszy taki przypadek w tym zbiorniku - cytuje eksperta "Dziennik Wschodni".
Co jest przyczyną padania ryb i małż w Zalewie Zemborzyckim? Jak podaje Uliński, podejrzenia padły nie tylko na zamknięty zbiornik pod Lublinem, ale również na rzekę Bystrzycę przepływającą przez miasto.
Porównując badania pomiędzy 28 lipca a 15 sierpnia to w Bystrzycy żadnych zmian nie obserwujemy. Natomiast w zalewie widzimy wzrost ChZT (wskaźnik ilości zanieczyszczeń – red.). Cały czas jest też podwyższony poziom tlenu. Do tego masowy zakwit sinic i innych glonów.
"Partacze z Wód Polskich"
Sprawę nagłośniły między innymi lokalne media oraz posłanki Marta Wcisło (Platforma Obywatelska) i Joanna Mucha (Polska 2050). - Katastrofa ekologiczna nad Zalewem Zemborzyckim w Lublinie. Tysiące martwych małży jest wyrzucanych na brzeg. W tej sprawie podjęłam kolejną interwencję do Wód Polskich - napisała na Twitterze posłanka PO.
Do sprawy odniosła się także Joanna Mucha. Posłanka wybrała się nad wodę, skąd wygłosiła przemówienie. W czwartek 18 sierpnia grzmiała, uderzając w instytucję państwową, jaką są Wody Polskie.
Jeśli ci partacze z Wód Polskich nie zaczną czegoś robić, to w kolejnym roku to nie będą tylko dwie tony martwych małż. Jeśli przez cztery lata nie byli wstanie zrobić absolutnie nic, to ci partacze tej inwestycji nie wykonają. Nawet nie odpowiadają na pisma - grzmi Mucha.