Węgierka Szilvia Bedo-Nagy była w zaawansowanej ciąży, kiedy zdiagnozowano u niej COVID-19 pod koniec zeszłego roku. Początkowo została wysłana do domu na kwarantannę. Wkrótce jednak jej stan się pogorszył i kobieta trafiła z powrotem do szpitala. "Nie mogłam oddychać" - powiedziała Bedo-Nagy w wywiadzie dla Radia Wolna Europa.
Czytaj także: Atakuje ozdrowieńców. To już epidemia. Alarm w Indiach
Nie pamiętała, że urodziła
Ciężarna została przeniesiona do placówki w Budapeszcie, a dziecko urodziło się przez cesarskie cięcie. Po porodzie Bedo-Nagy umieszczono na oddziale intensywnej terapii pod respiratorem, następnie podłączone zostało jej sztuczne płuco i ostatecznie zapadła w śpiączkę. Była nieprzytomna przez 40 dni.
Kiedy kobieta była w szpitalu, jej mąż Jozsef Bedo opiekował się ich nowo narodzoną córką. Obawiał się, że żona może nie przeżyć. Na szczęście rzeczywistość okazała się inna. W okresie świąt Bożego Narodzenia Bedo otrzymał telefon od lekarza, który przekazał radosne wieści - jego żona się przebudziła.
"Lekarz powiedział, że moja żona próbuje się ze mną skontaktować" - powiedział Bedo cytowany przez agencję Reutera. "Następnego dnia poszedłem ją odwiedzić. Nie spała, a kiedy ją o coś zapytałem, odpowiadała mi wzrokiem". Pierwsze wspomnienie kobiety pochodzi z sylwestra.
Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Wskazałam na brzuch, żeby dowiedzieć się, kiedy urodziłam… Wtedy lekarz powiedział, że dziecko urodziło się już jakiś czas temu – relacjonuje kobieta
Lekarka, która się nią opiekowała, powiedziała, że przypadek Bedo-Nagy był fascynujący i niezwykle skomplikowany. Teraz świeżo upieczona mama wraz z mężem i córką Napsugar wraca do zdrowia w domu.
Według danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa na Węgrzech odnotowano najwyższą na świecie liczbę zgonów spowodowanych COVID-19 na 100 000 osób, a w niektórych szpitalach aż 80 proc. pacjentów korzystających z respiratorów nie przeżyło.