Dimitrij Stużuk to ukraiński influencer, który w wieku zaledwie 33 lat zmarł na COVID-19. Zaraził się w Turcji, gdzie udał się na wakacje. Do momentu diagnozy nie wierzył w istnienie koronawirusa.
Czytaj także: Mówił, że "koronawirus nie istnieje". Zmarł na COVID-19
Stan 33-latka był na tyle poważny, że musiał pozostać w szpitalu. Zdążył napisać post, w którym przyznaje się do "życiowej pomyłki".
U boku Dimitrija przez cały czas trwała jego była żona, 25-letnia Sofia. Kiedy stan innfluencera się pogarszał, relacjonowała jego fanom, co się dzieje. To ona poinformowała, że ma komplikacje sercowe, a później, że jej były mąż nie żyje.
Kilka dni po śmierci Dmitrija Sofia dodała na Instagramie post, w którym go żegna. 25-latka podziękowała mężowi za wspólnie spędzona lata, rodzinę, dzieci oraz za to jak wiele ją nauczył.
Czytaj także: Kolejny straszliwy skutek COVID-19. WHO ostrzega
W życiu zawsze mnie prowadziłeś i często udzielałeś mi niezbędnych i mądrych rad. Za nami 6 lat pełnych wydarzeń. Dziesiątki wyjazdów, dużo emocji. Mój Boże, jak żałuję, że nie posłuchałeś mnie w kwestii zdrowia. Ale zawsze szanowaliśmy swoje wybory - pisze Sofia.
We wpisie kobieta przyznała, że w chwili choroby Dmitrija nie byli już razem. Podkreśla jednak, że wiele mu zawdzięcza, a jego śmierć jest bardzo bolesna.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.