Rosyjskie media poinformowały o śmierci swojego żołnierza. To już kolejny bardzo młody człowiek, który zginął na trwającej od dwóch miesięcy wojnie. Regularne doniesienia z Ukrainy dowodzą, że Władimir Putin wysyła niedoświadczonych chłopców na rzeź i niemal pewną śmierć.
Kolejny młodzieniec Putina zginął w Ukrainie
Maksym Safronow po podpisaniu kontraktu na służbę wojskową został przydzielony do 20. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych w Wołgogradzie i służył jako dowódca plutonu czołgów. Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w Ukrainie został wysłany na front. Śmierć 23-latka zgłosili jego przyjaciele z wojska.
Jak właśnie podano, żołnierz zmarł 23 marca podczas walk pod wsią Aleksandrówka w obwodzie chersońskim. Młody człowiek pozostawił matkę, ojca, brata i narzeczoną. - Przyjaciele pamiętają go jako miłą, towarzyską i bardzo sympatyczną osobę, która bardzo kochała życie - rodzina zmarłego podała w oświadczeniu, opublikowanym na rosyjskim serwis społecznościowym VK.
Motto szkoły wojskowej, którą ukończył Maxim brzmiało "Wygraj lub zgiń" i w obliczu okoliczności wydaje się zasmucająco trafne. Ostatni raz 23-latek skontaktował się z rodziną 8 marca. "Mamo, na pewno wrócę, tylko nie płacz…" - miał napisać w swojej ostatniej wiadomości.
Czytaj także: Cmentarzysko aut przy drodze. Ponury widok w Irpieniu
Od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainie mówi się, że Władimir Putin wysyła na front "dzieci". Na wielu nagraniach i zdjęciach z frontu widać rosyjskich żołnierzy, którzy wyglądają bardzo młodo, niektórzy wydają się nawet niepełnoletni. Niedawno media obiegła wiadomość o śmierci 18-letniego Romana Akimowa. Wojskowy zginął pod Charkowem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.