23 lipca po południu w Wesołej pod Warszawą doszło do tragicznego wypadku. 9-letnia dziewczynka i jej mama wybrały się na przejażdżkę rowerową, jednak ich wyprawa zakończyła się dramatycznie. Gdy na skrzyżowaniu ul. Cieplarnianej z Jana Pawła II czekały na zielone światło i ruszyły, doszło do tragedii.
Kiedy kobieta i jej córka wjechały na przejście dla pieszych, zostały potrącone przez ciężarówkę marki Volvo.
Przeczytaj też: Zrobił zakupy za 50 zł na wsi. Tylko spójrz, ile za to kupił
Ze wstępnych ustaleń wynika, że kobieta i dziewczynka w wieku dziewięciu lat zostały potrącone przez pojazd ciężarowy marki Volvo — poinformował Rafał Markiewicz ze stołecznej policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obie trafiły do szpitala, jednak od początku stan dziewczynki określany był jako bardzo ciężki. Jak podaje "Fakt", zrozpaczona mama jeszcze w czwartek, 25 lipca, pisała: "Moja Ewa w ciężkim stanie, ale my wszyscy wierzymy, że będzie z nami zdrowa i szczęśliwa. Bardzo proszę was wszystkich o modlitwę i proszę, rozmawiajcie z nią, żeby wróciła do nas. Ona nas czuje."
Ewa nie żyje. Miejsce tragedii zalały pluszaki i laurki
W piątek, 26 lipca, w miejscowym kościele miała odbyć się msza święta za zdrowie 9-letniej Ewy. Jednak tego samego dnia ze szpitala napłynęły straszne wieści. Ksiądz z ambony poinformował zgromadzonych o śmierci dziewczynki.
Tragiczne informacje przekazał wczoraj na mszy ksiądz. Msza miała odbyć się za zdrowie dziewczynki, niestety nadeszły tragiczne informacje. Rodzinie oraz bliskim dziewczynki składamy najszczersze wyrazy współczucia — przekazał Miejski Reporter na Facebooku.
Teraz w miejscu tragedii pojawiły się spontanicznie przyniesione przez okolicznych mieszkańców pluszaki, zabawki, znicze, kwiaty i laurki namalowane przez dzieci.
Przeczytaj także: Dożywocie dla Polki w Niemczech. Znany prawnik zabrał głos
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.