Ciężarna kobieta zmarła w połowie lutego w Wojewódzkim Szpitalu Wielospecjalistycznym we Włocławku. Według ustaleń lokalnych mediów, miała 34 lata. Jej pogrzeb odbył się 21 lutego w miejscowości Bobrowniki.
Trwa ustalanie okoliczności śmierci pacjentki. - Jest prowadzone postępowanie wyjaśniające przez prokuraturę. Nie jesteśmy w stanie potwierdzić tego, czy dziecko zmarło u nas, czy nie żyło już wcześniej. Natomiast pacjentka zmarła. Powody medyczne były bardzo poważne. W związku z tym, że jest to sprawa wątpliwa, prowadzone jest postępowanie wyjaśniające - powiedziała serwisowi "Nasze Miasto" Karolina Welka, dyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawę wyjaśnia również prokuratura. - Przeprowadzono sekcję zwłok, czekamy na wyniki. Gromadzona jest dokumentacja medyczna, część jest już zabezpieczona. Rozważane jest przekazanie sprawy do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku - powiedział "Naszemu Miastu" prokurator Arkadiusz Arkuszewski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Nie żyje ciężarna pacjentka. Relacja świadka
"Fakt" cytuje osoby, które 12 lutego przebywały we włocławskim szpitalu. Nieoficjalne doniesienia mówią, że u kobiety doszło do zatoru. Pacjentka miała przyjechać do lecznicy karetką.
Nigdy nie widziałem tak zbitego personelu po tej śmierci. Personel latał ciągle z jakimś sprzętem. Niesamowita tragedia dla rodziny, ale jeśli to faktycznie zator to szanse na ratunek są nikłe... - napisał w sieci jeden z pacjentów, cytowany przez tabloid.
"Fakt" dotarł też do kobiety, która tego dnia była na szpitalnym oddziale. - Zawołali moją córkę na usg, po kilku minutach lekarz, który zabrał ją na to badanie biegł i wolał: "szykujcie salę, będzie cesarskie cięcie, zatrzymanie akcji serca, 28 tydzień". Po chwili na korytarzu zebrały się pielęgniarki i lekarze... Wszyscy biegali i szykowali się do operacji, był respirator... inkubator i inne sprzęty - relacjonowała pacjentka. - Dalej nie wiem, co się działo, ponieważ poprosili nas abyśmy weszli do takiego pokoju dziennego pobytu i zamknęły drzwi. Słychać było tylko, jak ktoś biega po korytarzu, to było przerażające - dodała.
Zobacz także: Szokująca teoria o stanie Ziobry. Stanowcza odpowiedź