3 sierpnia w wypadku samochodowym zginął Andrzej Mosakowski, lider Wojowników Maryi Sierpc. Jego żona Katarzyna jest w ciężkim stanie i walczy o życie.
O śmierci mężczyzny poinformowała na Facebooku parafia św. Benedykta w Sierpcu. "Do zobaczenia, Andrzeju, u Pana" – czytamy we wpisie.
Kilka dni temu przeżywaliśmy przepiękne czuwanie "24 godziny Męki Pana Jezusa" przy naszym Sanktuarium. Andrzej był bardzo zaangażowany w to dzieło. Wierzymy, że przez Mękę Pana wszedł do chwały nieba - przekazała parafia.
Nie żyje Andrzej Mosakowski. Proboszcz wspomina mężczyznę
Jak informuje portal plock.gosc.pl, pan Andrzej był bratem ks. Romana Mosakowskiego, proboszcza z Przewodowa (woj. mazowieckie). Był zaangażowany we wspólnotę Wojowników Maryi i początkowo jeździł na spotkania formacyjne do Brodnicy. We wrześniu ubiegłego roku dołączył do nowo powstałej grupy przy sierpeckim sanktuarium i został jej liderem.
Widziałem jego zaangażowanie i pracowitość, dlatego też został wybrany na lidera naszej wspólnoty, a miesiąc temu został pełnoprawnym Wojownikiem Maryi. Niemal codziennie był w sanktuarium na mszy św. i u komunii, choć jego rodzinną parafią było Łukomie. I tam się angażował, i pomagał ks. proboszczowi. Miał wielką werwę, zapalił wielu do dzieła ostatniego czuwania, które przed kilkoma dniami odbyło się u nas. I powtarzał: "To wszystko dla Matki Bożej". Jeszcze w dniu śmierci przyjechał sprzątać to, co jeszcze nie było ogarnięte po ostatnim czuwaniu. I powtarzał, że "trzeba po sobie zostawić porządek". Teraz te jego słowa brzmią szczególnie, jak zadanie i memento dla nas – powiedział portalowi plock.gosc.pl ks. Marek Tomulczuk, proboszcz parafii św. Benedykta w Sierpcu.
We wszystkim, co robił, miał poryw serca, aby być z Matką Bożą – dodał.
Zobacz także: Chorwacja płonie. Strażacy walczą z pożarem w okolicach Trogiru
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.