O dramacie pisze teraz portal "USA Today News". Mark Batista służył na co dzień w straży pożarnej - Engine Company 226 na Brooklynie. W minionym piątek przypadkowi świadkowie zobaczyli topiące się dwie osoby. Wezwali natychmiast pomoc.
Ojciec ratował topiącą się córkę. Nie żyje strażak z Nowego Jorku
Służby ratunkowe, od razu po przybyciu na Sylvania Avenue Beach, weszły do wody i rozpoczęły poszukiwania zakrojone na szeroką skalę. Szybko odnaleziono niepełnoletnią dziewczynę.
Funkcjonariusze bezpiecznie wyciągnęli ją na brzeg. Udzielono jej pierwszej pomocy medycznej. Została zabrana do okolicznego szpitala. Rokowania lekarzy ponoć są optymistyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dopiero półtorej godziny później specjaliści natrafili na 39-leniego strażaka. Wydobyto go z wody, a na plaży rozpoczęto intensywną reanimację. Niestety, było już za późno. Pomimo ogromnych starań, nie udało się uratować życia mężczyzny.
Nieodżałowanego strażaka opłakują nie tylko najbliżsi, ale też koledzy ze służby ze straży w Nowym Jorku. "Byliśmy załamani, gdy dowiedzieliśmy się o śmierci Marka Batisty, który zmarł w piątek podczas pływania w Jersey Shore" – czytamy w oświadczeniu jednostki.
"Był oddanym funkcjonariuszem publicznym, który spędził piętnaście lat służąc w FDNY (New York City Fire Department), zarówno jako sanitariusz, jak i strażak. Łączymy się z jego rodziną w żałobie po tragicznym odejściu" - dodano.