Fredie Blom zmarł w sobotę w szpitalu w Kapsztadzie. Jego bliscy przekazali, że mężczyzna zaczął się gorzej czuć kilka dni temu. Jednocześnie podkreślili, że do śmierci doszło z przyczyn naturalnych i nie wierzą, by była ona powiązana z COVID-19.
Dokumenty tożsamości Frediego Bloma wskazywały, że urodził się w RPA w maju 1904 r. Nigdy nie zostało to jednak potwierdzone przez Księgę Rekordów Guinnessa, dlatego nie został do niej wpisany.
Mężczyzna przeżył dwie wojny światowe i apartheid. Gdy był nastolatkiem, stracił wielu członków rodziny, którzy zmarli z powodu grypy zwanej potocznie hiszpanką.
Fredie Blom spędził większość swojego życia jako robotnik - najpierw na farmie, a następnie w branży budowlanej. Na emeryturę przeszedł dopiero w wieku 80 lat. Był regularnym palaczem.
Dwa tygodnie temu dziadek wciąż rąbał drewno. Był silnym mężczyzną, pełnym dumy - powiedział agencji AFP, rzecznik rodziny Andre Naidoo.
Zobacz także: Starożytny ząb. Najstarsze DNA przodka człowieka
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.