O śmierci Szczokina poinformował prorządowy aktywista Jurij Woskresienski. Na Telegramie określił go jako "genialnego twórcę" i "bystrego myśliciela". "18 grudnia Nikołaj Siergiejewicz mógł świętować swoje 50. urodziny. Nie będzie..." - napisał na Telegramie.
Wspierał Łukaszenkę, szerzył dezinformację
Nikołaj Szczokin w latach 2020-2021 stał się znany przez swoje kontrowersyjne komentarze popierające Aleksandra Łukaszenkę na stronie internetowej państwowej agencji BiełTA. Łukaszenkowski ekspert był aktywnym komentatorem w państwowych mediach propagandowych.
Portal Charter97.org wspomina, że szerzył propagandę i dezinformację na temat krajów zachodnich. W jednym z programów stwierdził, że "48 milionów ludzi w USA żyje na ulicy". Mówił też o rzekomych "zamieszkach żywnościowych" w krajach bałtyckich i w Polsce.
Czytaj także: To nie żart. Oto co otrzymali rosyjscy żołnierze
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwszy Białorusin na liście propagandystów
12 grudnia Centrum Zwalczania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy poinformowało o wpisaniu Nikołaja Szczokina na listę propagandystów. Jest on pierwszym Białorusinem włączonym do grona propagandzistów działających po stronie Rosji.
Wcześniej propagandysta mówił, że Ukraina stała się "państwem wrogim wobec Białorusi". Jednym z najbardziej osławionych stwierdzeń Szczokina było to, że Ukraina "tak naprawdę nie istnieje, na mapie są tylko kontury, nie ma ani narodu, ani odrębnej mentalności".
Kłamstwa na temat Ukrainy
W jednym z audycji propagandowych stwierdził, że "Zachód stworzył faszystowską hydrę w Ukrainie". Na kanale YouTube gazety "Mińska Prawda" Szczokin w lipcu 2022 r. kłamał, że Watykan rzekomo zaczął bić monety gloryfikujące Pułk Azowski.
Z kolei w samej Ukrainie, zdaniem propagandysty, katoliccy duchowni zaczęli "palić prawosławnych". Cerkwie i klasztory na ziemiach ukraińskich rzeczywiście zostały poważnie zniszczone, ale w rzeczywistości były to konsekwencje rosyjskich bombardowań.