Przypomnijmy, że w nocy z 2 na 3 sierpnia 2024 roku, podczas nieformalnego spotkania strażaków w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Białym Dunajcu, doszło do tragicznego incydentu.
Między dwoma strażakami wybuchła bójka, w wyniku której 25-letni Paweł doznał ciężkich obrażeń. Pomimo natychmiastowej interwencji medycznej młody strażak zmarł 11 sierpnia.
Jak podkreśla portal 24tp.pl, mieszkańcy Białego Dunajca zapalają znicze przy krzyżu postawionym w miejscu odnalezienia pobitego strażaka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei rodzice Pawła Z. w rozmowie z Onetem opowiedzieli, że feralnej nocy - około godz. 2 - nagle wybudziło ich ze snu głośne nawoływanie i uderzanie w okno. - Krzyczał ten, co syna zabił - tłumaczy Anna Ziętkowicz, matka zmarłego strażaka. - On przyprowadził go tu pobitego. Krzyczał wtedy do męża: "Władek, bier go!". Przeklinał do nas i do syna. Później poszedł - dodaje.
Syn wówczas był oszołomiony, ale jeszcze z nami rozmawiał. Krew lała mu się z nosa, ale nie miał obrażeń głowy. Nieskładnie powiedział mi, że go pobili i nie wie, gdzie jest jego telefon oraz kluczyki do auta. Ja stałam w drzwiach tylko w pidżamie. Prosiłam go, by wszedł do domu. Powiedział, że wraca po telefon - dodaje Anna Ziętkowicz.
Mama Pawła nie zdołała go zatrzymać. Ubrała się, pobiegła za nim, ale znalazła go 200 metrów dalej, nieprzytomnego w krzakach.
Rodzina Pawła i mieszkańcy Białego Dunajca są wstrząśnięci tragedią. Matka zmarłego, Anna Ziętkowicz, podkreśla, że jej syn kochał straż pożarną i zawsze angażował się w działalność jednostki.
Pogrzeb strażaka z Dunajca. Rodzina ma prośbę
Trwa śledztwo pod nadzorem prokuratury w Zakopanem, które wyjaśni wszelkie okoliczności zdarzenia.
Rodzina Pawła poinformowała, że nie życzy sobie, aby trumna z ciałem ich syna była wieziona przez wóz strażacki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.