Polak mieszkający w Plymouth 6 listopada 2020 roku doznał zatrzymania pracy serca na co najmniej 45 minut. Szpital twierdził, że u pana Sławomira doszło do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu. Wbrew woli żony i dzieci, chorego część jego rodziny sprzeciwiała się temu, by odłączono go od aparatury.
Walka o życie Polaka trwała. Niestety, wtorek przyniósł tragiczną informację. Mężczyzna nie żyje - taką wiadomość podało PolskieRadio24.pl, przekazując jednocześnie, że została ona potwierdzona przez rodzinę zmarłego.
We wtorkowy poranek pojawiały się informacje o tym, że stan mężczyzny pogorszył się. Siostra pana Sławomira podawała, że ma coraz częstsze przerwy w oddychaniu.
O jego sprawie było niezwykle głośno
Część rodziny zmarłego mężczyzny bardzo mocno walczyła o jego życie. Nie zgadzano się z ruchem medyków, którzy odłączyli go od specjalnej aparatury. Były starania, by pan Sławomir opuścił szpital w Plymouth i został przetransportowany do Polski.
W tę sprawę włączyły się polskie władze. Wątek był też nagłaśniany przez media. Wydawało się, że mężczyznę uda się przewieźć do szpitala w Olsztynie. Pojawiła się zgoda Sądu Okręgowego w Warszawie, ale niestety już wiadomo, że ta sprawa nie będzie miała pozytywnego finału.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.