Informacje o śmierci Tomasza Rozwadowskiego opublikowało "Zawsze Pomorze". Smutne wieści przekazał portalowi syn dziennikarza Cyryl. 57-latek zmarł 17 grudnia rano w Warszawie z powodu ciężkiej choroby płuc. W ostatnich chwilach życia miało mu towarzyszyć grono bliskich osób.
Ze smutkiem informuję, że Tomek zmarł w Warszawie w piątek 17 grudnia rano. Spał i był spokojny, gdy wydał z siebie ostatnie tchnienie, które odebrała mu choroba płuc. Był w bliskim otoczeniu osób, na których mu zależało i którym zależało na nim. Nie chciałbym, by mówiono lub pisano, że "przegrał z chorobą". To nie jest i nie była równa walka, w której można wyróżniać zwycięzców i przegranych - napisał Cyryl Rozwadowski.
Zmarłego w rozmowie z zawszepomorze.pl wspomina również Dariusz Szreter. Popularny "Rozwad" rozpoczął przygodę z "Dziennikiem Bałtyckim" w 1999 roku i od razu stał się tam wiodącym recenzentem muzycznym. Szreter podkreślił, że dziennikarz miał ogromny talent i zawsze wydawał obiektywny osąd, nawet wobec swoich ulubionych artystów.
Syn zmarłego podkreśla, że pozostawił on po sobie wiele cennych wspomnień. Czas pandemii dzielił pomiędzy Trójmiastem a Warszawą. Zmarł kilka dni po swoich 57. urodzinach.
Pozostawia po sobie mnóstwo wspomnień, których także jesteście bohaterkami i bohaterami. Zostawia za sobą także kawał dumnej historii Gdańska – miasta, która kochał i które dumnie reprezentował. Miasta, które doceniało jego zasługi w promocji wartościowej muzyki i kultury, jako takiej - podkreślił syn Tomasza Rozwadowskiego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.