Robert Samborski chciał być księdzem, ale z jego planów nic nie wyszło. Z seminarium usunięto go na piątym roku, krótko przed święceniami kapłańskimi.
W rozmowie z Onetem wyznał, że wszystko przez to, że napisał kilka "idiotycznych opowiastek o prowadzących zajęcia, zwykły wygłup studencki".
Obecnie Robert jest ateistą. Stworzył nawet książkę pt. "Sakrament obłudy". Opisał w niej swoje wspomnienia związane z pobytem w seminarium.
Klerycy to są ludzie bardzo często mający ideały. Seminarium stara się je zniszczyć. Łudzą się, że jak wyjdą, to skończą się przełożeni i kontrola. Kiedy przychodzą na parafię, to się zderzają z rzeczywistością: donosicielstwo, kontrola, konieczność trawienia czasu na tym, żeby zrobić coś dobrego nie dla wiernych, tylko dla proboszcza, przełożonego, biskupa - mówi w rozmowie z Onetem.
Twierdzi, że seminarium tworzy patologie
Zdaniem Roberta Samborskiego seminarium ma bardzo szkodliwy wpływ na tych, którzy są kandydatami do bycia duchownymi.
Seminarium to jest taki mikroklimat, tak głęboko patologiczny, że ono tworzy pedofilów. Po prostu ich tworzy. To jest miejsce, gdzie dopiero się taki ktoś rodzi. Ludzie o tym nie wiedzą. Nie myślą o tym w ten sposób. Pomyślałem, że warto by było, żeby ludzie o tym wiedzieli - dodaje Robert, cytowany przez Onet.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.