Pandemia koronawirusa nie hamuje. Codziennie Ministerstwo Zdrowia informuje o nowych zakażeniach, ale i ofiarach śmiertelnych COVID-19.
Przedstawiciele rządu regularnie przypominają również o obowiązujących zasadach. Nadal trzeba zakrywać twarz w obiektach zamkniętych. Niestety, wiele osób lekceważy ten nakaz.
Minister zdrowia Adam Niedzielski został zapytany, czy np. będąc na zakupach, upomina tych, którzy nie zakrywają twarzy. Jego odpowiedź jest dość zaskakująca.
Mój dzień jest na tyle intensywny zawodowo, że nie za bardzo mam okazję niestety pójść do sklepu na zakupy. Wracam o takich godzinach do domu, że zakupów już nie ma za bardzo gdzie zrobić. Przyznam się, że moja żona przejęła ten ciężar. I to ona podróżując transportem publicznym, zwraca uwagę osobom, które nie mają zasłoniętych ust i nosa. Zdarza jej się nawet rozdawać maseczki. Reakcje napotkanych przez nią osób są bardzo różne, zdarza się agresja i niestety jest jej coraz więcej. Ubolewam nad tym. Sam zresztą też jestem obiektem agresji ze strony ruchów antyszczepionkowych - powiedział "Faktowi".
Czytaj także: Kontrowersyjna interwencja policji. Kto miał rację?
Koronawirus w Polsce. Gdzie trzeba zakrywać twarz?
Maseczek nie trzeba nosić na świeżym powietrzu. Zakrywanie twarzy jest natomiast obowiązkowe w sklepach, kościołach, centrach handlowych czy w restauracjach (do momentu zajęcia miejsca przy stoliku). Maseczkę należy zakładać również w wielu innych miejscach publicznych, jak chociażby tramwaje, autobusy oraz pociągi.
Czytaj także: Masz kredyt? Sądny dzień dla polskich kredytobiorców
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.