Do tragedii doszło w trakcie szkolenia wojskowego w Joint Base Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce. Żołnierz został zaatakowany krótko po tym, jak wylądował po skoku ze spadochronem. Drapieżnik rzucił się także na innego uczestnika ćwiczeń, jednak w jego przypadku skończyło się na lżejszych obrażeniach.
Przeczytaj także: Rosjanka nagle wyszła z wesela. Dopadło ją stado niedźwiedzi
Atak niedźwiedzia na Alasce. Kim był zabity przez drapieżnika żołnierz?
Ciężko ranny żołnierz zmarł kilka godzin po ataku. Jak informuje BBC, do wiadomości publicznej podano, kim była ofiara tragicznego ataku. To Seth Michael Plant.
Przeczytaj także: Rosja. Mężczyzna zjedzony na oczach przyjaciół. "Rozszarpywał go"
Seth Michael Plant zaciągnął się do armii w 2015 roku i dosłużył stopnia sierżanta. W chwili śmierci miał zaledwie 30 lat, a na Alasce stacjonował od lipca ubiegłego roku. Na temat śmierci Planta zabrał głos podpułkownik David Nelson, jego dowódca, który nie krył smutku z powodu nagłego odejścia podwładnego.
Sierżant Plant był integralną częścią naszej organizacji. Był optymistycznym i oddanym przywódcą, który dzielił się ze spadochroniarzami, którzy z nim służyli, radością i energią. Głęboko odczuwamy jego stratę – powiedział podpułkownik David Nelson w oficjalnym oświadczeniu (BBC).
Przeczytaj także: Chciał selfie z niedźwiedziem. Skończył w szpitalu
Okoliczności ataku niedźwiedzia zostały zbadane przez alaskańskich ekspertów ds. dzikiej przyrody. Jak wynika z ich ustaleń, prawdopodobnie drapieżnik uznał, że żołnierze zagrażają jego młodym i dlatego przystąpił do ataku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.