Dzikie zwierzę wtargnęło do sklepu w Akicie wczesnym rankiem 30 listopada, gdy 20 pracowników przygotowywało się do otwarcia. 47-letni mężczyzna został zaatakowany i doznał obrażeń twarzy oraz głowy. Według policji, cytowanej przez AFP, rany nie zagrażają jego życiu, a ich zagojenie potrwa co najmniej tydzień - informuje "The Independent".
Czytaj więcej: Zbiorowo gwałcili 12-latkę. Jej chłopak był "niczym reżyser"
W sklepie nie było jeszcze klientów, dlatego niedźwiedź swobodnie przemieszczał się między regałami, plądrując zapasy mięsa. Po incydencie natychmiast rozpoczęto akcję poszukiwawczą z udziałem policji i licencjonowanych myśliwych. Pomimo użycia drona z kamerą, początkowo nie udało się namierzyć zwierzęcia.
Przełom nastąpił po dwóch dniach. Niedźwiedź wpadł w jedną z dwóch strategicznie rozmieszczonych pułapek. W klatkach był miód, jabłka i chleb. Ustawiono je w tylnej części magazynu, gdzie udało się schwytać zwierzę. Został zabity, jego ciało zostało przykryte niebieską płachtą i wywiezione przez furgonetkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przez cały okres poszukiwań supermarket był zamknięty. To zapobiegło potencjalnie niebezpiecznym sytuacjom i ofiarom.
Jak informuje "The Independent", w Japonii rośnie liczba spotkań z niedźwiedziami, szczególnie na północy kraju. Przyczyną są m.in. utrata naturalnych siedlisk i coraz mniejsze zasoby pokarmowe w górach, co zmusza zwierzęta do poszukiwania pożywienia w miastach. Zmiany klimatyczne też wpływają na tradycyjne źródła pokarmu niedźwiedzi, zakłócając sezony kwitnienia i zapylania roślin.
Prefektura Akita, granicząca z Morzem Japońskim, odnotowuje znaczący wzrost liczby obserwacji niedźwiedzi. To wywołuje apele o skuteczniejsze strategie zarządzania dziką fauną.
Jednocześnie w ostatnim roku zabito co najmniej 9 tys. niedźwiedzi i jest to dwukrotnie większa liczba niż w 2022. Po atakach dzikiego zwierzęcia zginęły co najmniej 3 osoby.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.