Grupa młodych influencerów z Niemiec na kilka dni wynajęła zabytkową posiadłość Villa Alceo, leżącą w miejscowości Viggiù w prowincji Varese w Lombardii we Włoszech. W domu miało przebywać 20 osób.
Jak informuje dziennik "La Repubblica", według Bruno Golferiniego, zarządcy posiadłości, wynajmujący zachowywali się skandalicznie, co zarejestrowano na kamerach monitoringu.
Ich nieodpowiedzialne zachowanie doprowadziło do zniszczenia cennej, zabytkowej rzeźby Enrico Buttiego, która zdobiła fontannę. Za zniszczenie posągu odpowiada sześć młodych osób, które są w wieku od 25 do 30 lat. Wśród nich jest model i influencer Janis Danner.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje "La Repubblica", na nagraniach widać dwóch mężczyn, którzy wchodzą do fontanny, wygłupiają się i obejmują pomnik Enrico Buttiego. W tym czasie pozostała czwórka rejestruje wszystko smartfonami. W pewnym momencie, pod naporem siły jednej z osób, rzeźba się przewraca.
Wisieli na gzymsach, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia, pili limoncello prosto z butelek. A na koniec zniszczyli rzeźbę - tak według dziennika wyglądała wizyta niemieckich influencerów w willi położonej w prowincji Varese między jeziorami Maggiore i Como.
"Ta scena przypomniała mi historyczne plądrowanie starożytnych miast"
Bycie świadkiem tej sceny przypomniało mi historyczne plądrowanie starożytnych miast, kiedy to barbarzyńcy na znak pogardy wszystko dewastowali i przewracali posągi bogów - mówi zarządca posiadłości.
Ten akt wandalizmu pozostawił we mnie to samo uczucie, także dlatego, że dorastałem w Willa Alceo i dla mnie ten pomnik też zawsze miał wielką wartość sentymentalną - był symbolem domu, w pewnym sensie jego obrońcą - dodał.
Sprawa trafiła na policję
Bruno Golferini szkody wycenił na 100 tys. euro. - Są one nie do naprawienia, bo zasięgnąłem już opinii biegłych. Nie ma takiej możliwości - wyznał.
Z relacji "La Repubblica" wynika również, że niemieccy turyści nie chcieli zapłacić za straty. - Powiedzieli, że ten posąg jest zrobiony z piasku i że gdybym chciał, zostawiliby mi 200 euro w ramach rekompensaty. To nie jest kwestia pieniędzy, ale przynajmniej daliby sygnał zainteresowania i dobrej woli. Sprawa na tym się nie skończy - mówi Golferini.
Zdarzenie zostało zgłoszone na policję.