Ta historia wstrząsnęła krajem latem 2022 roku. 38-letnia Włoszka, Alessia Pifferi mieszkanka włoskiej dzielnicy Mecenate w Mediolanie zostawiła swoja maleńką córeczkę w domu, a sama wyjechała z ukochanym w sześciodniową wycieczkę.
Przed wyjazdem nakarmiła kilkunastomiesięczne niemowlę mlekiem i środkami usypiającymi. Dziecko w samotności konało cichutko bez sił by płakać.
Po powrocie z upojnej wycieczki matka zastała maleńką Dianę na skraju wyczerpania. Tak relacjonowała pierwsze chwile po swoim powrocie zeznając w prokuraturze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pogłaskałam ją, spostrzegłam, że się nie rusza […] Próbowałam ją reanimować, podałam jej też trochę wody do ust, ale nie doszła do siebie, więc pobiegłam wezwać sąsiada – mówiła cytowana przez "Corriere della Sera".
Jak pisze dziennik Fakt, Alessia wybrała się w podróż do mężczyzny, którego poznała w internecie na portalu randkowym. Mężczyźnie powiedziała, że dzieckiem opiekuje się ciotka, która zabrała je nad morze.
"Później w trakcie składania zeznań będzie tłumaczyć, że małą Dianę oddała pod opiekę opiekunki, a potem babci. Wskaże też, że to jej kochanek namówił ją do zostawienia córki samej w domu" - podaje tabloid.
Jak mogło dojść do takiej tragedii? Zdaniem śledczych, którzy od ponad roku pracują nad sprawą kobieta cierpi na chorobę psychiczną, a jej umysł jest na poziomie siedmiolatka, przez co nie zdawała sobie sprawy do czego może doprowadzić pozostawienie dziecka samego w domu na tak długi czas.
Prawdopodobnie to nie był pierwszy raz, kiedy mała Diana zostawała bez opieki podczas nieobecności swojej matki.