Ustawa o tzw. zagranicznych agentach po raz pierwszy trafiła do gruzińskiego parlamentu w 2023 roku, została jednak wycofana z powodu masowych protestów. Temat powrócił już w kwietniu 2024 r., kiedy to parlament gruziński, kontrolowany przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, wrócił do rozpatrywania kontrowersyjnej ustawy.
Przypomnijmy: nakłada ona na media oraz organizacje pozarządowe, których minimum 20 proc. funduszy pochodzi z zagranicy, obowiązek rejestrowania się jako "agenci zagraniczni". Gruzini, którzy chcą być częścią Unii Europejskiej, sprzeciwiają się forsowaniu "ustawy rosyjskiej". Organizują masowe protesty, które odbywają się już nie tylko w Tbilisi, ale i w innych miastach.
W związku z trwającymi manifestacjami, w szczególności w godzinach wieczornych, w okolicach gruzińskiego parlamentu (al. Rustawelego i przylegające ulice) oraz przypadkami aresztowań obcokrajowców, prosimy obywateli RP o powstrzymanie się od udziału w zgromadzeniach, unikanie potencjalnie niebezpiecznych miejsc oraz stosowanie się do poleceń służb porządkowych. Sytuacja bezpieczeństwa w Gruzji ma potencjał dla dalszego pogorszenia i eskalacji na inne gruzińskie miasta, jak Batumi i Kutaisi - podano w komunikacie polskiego MSZ sprzed kilku dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak o sytuacji w Tbilisi
Czy w Gruzji jest niebezpiecznie? Jak wygląda sytuacja na ulicach Tbilisi? "Fakt" zapytał o to pochodzącego z Opola Marcina Rogalskiego, który od ponad 15 lat prowadzi w Gruzji firmę turystyczną — Georgia Adventure Club DMC.
Ostatnio bardzo dużo ludzi dzwoni do mnie, bo są wystraszeni tą sytuacją. Wiadomo, że nie jest to błaha sprawa, ale naprawdę nie jest aż tak strasznie, jak to wygląda w przekazach medialnych i social mediach — przekonuje rozmówca dziennika.
Polak pracuje nieopodal miejsca, w którym odbywają się protesty. Twierdzi, że ostatnio sytuacja się uspokoiła.
Problemem są ogromne korki, zwłaszcza wieczorem. Tbilisi w ogóle zmaga się z korkami, ale przy okazji tych protestów możemy mówić wręcz o paraliżu. Od tygodnia manifestacje są bardziej pokojowe i odbywają się przemarsze. Google Maps świeci się na czerwono — wyjaśnia Rogalski.
Według rozmówcy "Faktu", odwiedzający Gruzję turyści nie mają powodów do niepokoju.
To nadal bezpieczny kierunek, tylko lepiej nie pchać się do centrum, bo i tak niewiele tam można zobaczyć przy takim tłumie. No i trzeba stosować się do zaleceń ambasady. Gdyby nawet chciano wprowadzić do akcji wojsko, to najpierw pojawi się komunikat w tej sprawie. Tu jednak nikt nie zakłada, że do tego dojdzie — przekonuje Polak.
"To wygląda groźnie"
Odnosząc się do ostrzeżenia wystosowanego przez polskie MSZ, Rogalski tłumaczy, że funkcjonariusze, choć są bezwzględni w tłumieniu demonstracji, zatrzymują opozycjonistów i "najbardziej aktywne osoby". — Nie ma jednak czegoś takiego, by specjalnie zasadzano się na obcokrajowców, choć w ostatnich dniach faktycznie było dużo zatrzymań — podkreśla Rogalski.
To wygląda groźnie i social media takimi ujęciami żyją, ale trzeba pamiętać, że to tylko mała część tych ogromnych protestów — dodaje rozmówca "Faktu".