O tym, że choruje na raka prostaty, duchowny z Krakowa dowiedział się przypadkiem, w trakcie rutynowych badań przed kilkoma tygodniami. Choć diagnoza nie była dla niego łatwa do przyjęcia, ksiądz Isakowicz - Zaleski od początku zapowiedział, że nie podda się i będzie walczył z chorobą na wszelkie, znane medycynie sposoby.
Po serii hormonów, jakie ksiądz przyjmował w ostatnich tygodniach, przyszedł czas na radioterapię. To metoda często stosowana w onkologii, polegająca na zastosowaniu wiązki promieni jonizujących. Niezwykle wyczerpująca dla pacjenta, sprawdza się podczas łagodzenia dolegliwości bólowych towarzyszących chorobie.
Jak podaje Super Express, pierwszy zabieg przy użyciu tej metody, duchowny przeszedł w poniedziałek, 24 kwietnia. O tym jak się czuje, opowiedział dziennikarzom:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jestem w szpitalu, przechodzę radioterapię. Kiepsko się czuję po niej, chociaż dopiero ją zacząłem.
Czytaj także: Pilny apel Isakowicza-Zaleskiego. Chodzi o msze święte
Na szczęście nie ma przerzutów. To miało związek ze stosunkowo wczesnym wykryciem raka – dodał ks. Isakowicz – Zaleski.
Duchowny przyznaje, że diagnoza była dla niego zaskakująca, chociaż wiedział, że jest obciążony genetycznie. Mimo to nie zamierza się poddawać i wierzy, że pokona chorobę.
"Wierzę, że wszystko będzie dobrze i że wyzdrowieję. Mam nadzieję, że wygram z rakiem" - mówi i dodaje, że siły do walki z chorobą nauczyli go podopieczni z fundacji św. brata Alberta, z którymi pracował przez lata.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.