W minioną sobotą polski autokar, którym podróżowała młodzież szkolna, zatrzymał się na poboczu autostrady A67, przy zjeździe w Hapert. Kierowca autokaru zorientował się, że coś jest nie tak. Wysiadł więc i powiedział żandarmerii wojskowej, że prawdopodobnie przewozi w bagażniku dodatkowych pasażerów, którzy podróżują nielegalnie. O sprawie informują holenderskie media.
Czytaj także: Dzieci miały jechać autokarem na wycieczkę do Grecji. Pojazd miał kompletnie łyse opony
Kierowca podejrzewał, że ktoś dostał się do luku bagażowego na jedynym przystanków w portowym mieście Calais (jest to francuskie miasto portowe, które swego czasu stało się symbolem europejskiego kryzysu migracyjnego). Jego przypuszczenia okazały się słuszne.
Polski autokar w Holandii. Usłyszeli dziwny dźwięk
Polski kierowca, na prośbę żandarmerii, przejechał do Eersel, gdzie przystąpiono do sprawdzania autokaru. Podczas tej kontroli w pewnym momencie funkcjonariusze usłyszeli hałas dobiegający z bagażnika. Gdy go otworzyli, okazało się, że ukrywa się w nim trzech Sudańczyków. To chłopcy w wieku 15 i 16 lat. Nie mieli przy sobie żadnych dokumentów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeden z chłopców wyskoczył z autobusu i próbował uciekać. Został jednak zatrzymany przez żandarmerię wojskową.
Portal omroepbrabant.nl podaje, że podróż trzech Sudańczyków rozpoczęła się już w Manchesterze, a jej ostatecznym celem była Polska.