- Ten żółty dziwny twór, to gatunek śluzowca - wykwit piankowaty. Ten archaiczny organizm jest obecnie zaliczany do protistów – informuje Nadleśnictwo Przedborów.
Według wpisu nadleśnictwa na Facebooku, ten żółty śluzowiec potrafi się poruszać z prędkością pół centymetra na godzinę. Przeliczono, że dystans maratonu pokonywałby w prawie 963 lata. Badacze zaobserwowali, że pożywieniem tego protista są bakterie i substancje, które spotka na drodze swojej wędrówki. Śluźnie te łączą się ze sobą, zmieniając się w coraz większe twory.
"Masło wiedźmy" w rozmaitych lasach na terenach państw, w których występuje, ma ciekawe nazwy, zazwyczaj związane z wierzeniami mieszkańców. Na przykład na terenie Finlandii śluzowiec ten uważany był za rzecz, którą wiedźmy dodają do mleka sąsiadów, aby je zepsuć – stad również i polski termin "masło wiedźmy". Na ziemiach skandynawskich twierdzi się, że to wymiociny kota wiedźmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ze względu na swój wygląd, w Anglii mówi się na to "dog vomit slime mold", czyli "psie wymioty". Z kolei w Hiszpanii jest to "księżcowe ciasteczko", a w tłumaczeniu bardziej dosłownym i jakże obrazowym: "księżycowa kupka"…
Mirella Kowalczyk, która znalazła w lesie tego śluzowca relacjonuje:
- Zastanowiła mnie jego jaskrawożółta barwa i ciekawa konsystencja – komentuje na łamach epoznan.pl. - Byłam tak ciekawa tego tworu, że musiałam go dotknąć. W dotyku przypomina slim'a.
Zastosowanie "masła wiedźmy"
W Meksyku zbiera się te wykwity piankowate w celu ich zjedzenia. To samo zresztą robią mieszkańcy ukraińskich Karpat. Kosztują je tuż po usmażeniu. Wykwit piankowaty ma podobno smakować jak jajecznica. Warto pamiętać, że śluzowiec ten cechuje wysoka tolerancja na zabójcze stężenia metali ciężkich, a przede wszystkim cynku.