Ukraińcy za wszelką cenę próbują prowadzić uderzenia na cele w Rosji. W ten sposób sprawiają, że agresor musi liczyć się z zagrożeniem także na własnym terytorium i chronić ważne strategiczne obiekty w głębi kraju.
Nie tylko składy paliw czy fabryka dronów stają się obiektem ataków. Tym razem podpalono wielozadaniowy śmigłowiec Ka-32 w Moskwie.
Czytaj również: Rosja planuje kolejny atak. Chcą powtórzyć scenariusz z Ukrainy
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podpalili helikopter w Moskwie. Sprawcami Rosjanie
Najbardziej w tej akcji zaskakuje to, kto stoi za akcją na moskiewskim lotniku wojskowym. Jak podaje "Moscow Times", za atak odpowiedzialnych jest pięciu młodych Rosjan w wieku od 19 do 22 lat. We wtorek domniemani sprawcy stanęli przed obliczem sądu.
Młodych Rosjan oskarżono o działalność terrorystyczną. Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami, nieformalny przywódca grupy, obywatel Rosji Stanisław Chamidulin, miał podpalić śmigłowiec w zamian za obietnicę wynagrodzenia złożoną mu przez ukraińskie służby wywiadowcze. Cała piątka będzie przebywała tymczasowo w areszcie
Według doniesień kanału na Telegramie Baza, uważanego za powiązany z rosyjskimi strukturami siłowymi, młodzi ludzie oskarżeni o współpracę z HUR pochodzą z różnych zakątków kraju - z Nowosybirska na Syberii, miasta Norylsk położonego za kołem podbiegunowym oraz z obwodu rostowskiego w europejskiej części Rosji.
Pierwsza taka akcja w Rosji od wybuchu wojny
Przypomnijmy, że udanym atakiem na lotnisko Ostafijewo w Moskwie pochwalił się 26 kwietnia ukraiński wywiad wojskowy (HUR). Obiekt należy do rosyjskiego ministerstwa obrony. Wielozadaniowy śmigłowiec Ka-32 został zniszczony, a HUR podkreślał, że to właśnie takich maszyn używano podczas inwazji na Ukrainę. W sieci pojawiło się nagranie z akcji.
Co ciekawe, zniszczenie śmigłowca jest pierwszym potwierdzonym przypadkiem zniszczenia rosyjskiego uzbrojenia lub sprzętu wojskowego w Moskwie od początku wojny w Ukrainie, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku. Jak widać, HUR potrafi dotknąć Rosjan nawet tam, gdzie wydaje im się, że są bezpieczni.